Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: listopad 2016
Liczba stron: 416
Forma: papierowa, moja biblioteczka
Moja ocena - 7+/10
Moja ocena - 7+/10
WSTĘPNIE...
"Córka handlarza jedwabiem" to druga już książka po "Żonie plantatora herbaty" malezyjskiej autorki Dinah Jefferies wydana w Polsce przez Wydawnictwo Harper Collins Polska.
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
Lata 50., jakiś czas po zakończeniu II wojny światowej. Główna bohaterka Nicole jest pół-Wietnamką, pół-Francuzką, jednak rysy twarzy, w odróżnieniu od siostry Sylvie odziedziczyła głównie po matce Wietnamce, która zmarła wiele lat temu. Teraz Nicole mieszka z ojcem, siostrą i ich służbą w Hanoi marząc o przejęciu rodzinnej firmy zajmującej się handlem jedwabiem. Niestety ojciec zajmując się sprawami toczącej się wojny postanawia przekazać zarządzanie przedsiębiorstwem swej starszej córce - Sylvie, a młodszej daje pod opiekę jedynie mały sklepik z jedwabiem w biednej dzielnicy. W uczucia Nicole wkrada się zazdrość o siostrę, przez co wpada w coraz większe kłopoty związane z polityką.
Po drugiej książce śmiało można stwierdzić, że autorka lubi europejskie bohaterki umieszczać w bardziej egzotycznej scenerii. Wcześniej był to Cejlon, tym razem jest to Wietnam. Przepiękna sceneria Indochin znana mi jedynie z filmów i zdjęć nabiera pięknych
barw za sprawą opisów Dinah Jefferies. Autorka mogła sama przekonać się o wspaniałości Wietnamu podczas podróży wspomagającej pisanie powieści, dlatego też wierzę jej na słowo, gdy przedstawia tak malownicze krajobrazy, takim słownictwem. Mimo częstych opisów, dzięki którym akcja nieco zwalnia i pozwala nam się rozkoszować azjatyckim krajem nie można się nimi znudzić. Tak jak w przypadku powieści kryminalnych uważam zbyt długie zatrzymanie fabuły za zbędne, tak w przypadku powieści obyczajowych, czy też romansów historycznych za jak najbardziej potrzebne. Oczywiście nie do przesady. W tym przypadku jednak przesady nie było. Autorka potrafi znaleźć granicę pomiędzy nadmiarem, a potrzebą. Swoją prozą pobudza nie tylko wyobraźnię, ale również i zmysły. Jej wizja piekącego się sera camembert sprawił, że naprawdę poczułam jego słonawo-gorzkawy posmak na języku, a opis tarty spowodował, że w powietrzu unosił się zapach pieczonych jabłek. Jest w tym naprawdę niesamowita.
Tak jak poprzednio bohaterka jest zamieszana w miłosną przygodę z tubylcem, ale również z "białym" człowiekiem. O Nicole walczy dwóch mężczyzn - Amerykanin Mark oraz Wietnamczyk Trần. Jest to jednak bardzo niebezpieczna sytuacja z racji tego, że pomiędzy Francuzami, których wspiera Mark, a Wietnamczykami wybucha wojna. W samym środku jest Nicole, która nie wie kogo powinna, a kogo chce wspierać. Prowadzi to do własnych problemów z tożsamością i poczucia przynależności. Dinah Jefferies bardzo dobrze przygotowała się do wątku historycznego. Jak sama zresztą napisała w posłowiu, zbierała materiały bardzo długo i wnikliwie, mimo że przedstawiony przez nią okres w historii należy do skomplikowanych i trudnych. Dlatego wielki szacunek dla niej, że nie wzięła znanego wszystkim czasu I, czy II wojny światowej, ale historię obsadzoną w późniejszych czasie, w innym regionie świata. Wielki plus za to, że decyduje się stworzyć żywe portrety krajów i czasów, które są stosunkowo niespotykane.
PODSUMOWUJĄC...
Dinah Jefferies bardzo szybko staje się jedną z moich ulubionych autorek historycznych romansów. Nie mogę się doczekać kolejny jej książek, a wiem, że ma napisane jeszcze dwie... Mam więc nadzieję, że wydawnictwo nadal będzie stawiało na dzieła tej malezyjskiej pisarki, bo trudno jest mi im się oprzeć.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu
Książka w ogólnie mniej nie zachęcała, gdy czytałam o niej w zapowiedziach, jednak po Twojej recenzji widzę, że książka jest warta poznania :)
OdpowiedzUsuńMuszę zatem koniecznie poznać książkę tej autorki. To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za romansami, a wręcz od nich uciekam. Jednak ciekawe wydaje mi się połączenie historycznych czasów z romansem. Dodatkowo intryguje mnie wątek mężczyzn - Wietnamczyk i Amerykanin. To na pewno będzie mieszanka wybuchowa! :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się osadzenie opowieści właśnie w tym miejscu i okresie. Widać, że bohaterka stoi przed wyjątkowo trudnymi wyborami. Chętnie poznam tę historię. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej autorki, ale postaram się mieć na uwadze powyższy tytuł.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam powieści autorki, ale po Twoich recenzjach sądzę, że mogłyby mi się spodobać :)Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńwłasnie wczoraj skończyłam czytać tę książkę. Widzę, że Tobie lektura przypadła do gustu, lecz u mnie wystąpiło zjawisko odrzucenia bynajmniej w stosunku do głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam tę powieść i też mi się bardzo podoba ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Póki co, ten gatunek literacki mnie nie kręci. ;)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie kończę lekturę i czuję się mile zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńNie znam książek autorki, ale może któregoś dnia sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na półce i niedługo zacznę czytać.
OdpowiedzUsuńChyba wolałabym zacząć przygodę z tym autorem od jego pierwszej książki :)
OdpowiedzUsuńbrzmi kusząco :) chętnie poznam ten tytuł :D
OdpowiedzUsuńKsiążka z rodzaju tych, które muszę przeczytać ze względu na jej klimat, czekam aż pojawi się na mojej półce. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty, więc czemu nie :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się na tą książką, ale powieści historyczne niezbyt mnie wciągają :(
OdpowiedzUsuńJej, mam słabość do romansów historycznych, a Twoja recenzja naprawdę narobiła mi ochoty na ten tytuł :D
OdpowiedzUsuńWierzę, że książka jest interesująca, ale nie ukrywam, że już sama fabuła mnie nie intryguje, więc odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńRomanse to nie do końca moja bajka, więc chyba na dzień dzisiejszy chyba sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już za sobą.Muszę przyznać, że bardzo zapadła mi w pamięć, a przystojny Mark mi samej tak namieszał w głowie, że sama nie wiedziałam co mam o nim myśleć.
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję przeczytać "Żonę plantatora herbaty" i książka generalnie podobała mi się, ale chwilami trochę się męczyłam. Zdecydowanie nie przepadam za romansami i to w dodatku historycznymi, jednak język autorki pomógł mi to znieść. Po "Córkę handlarza jedwabiem" raczej nie planuję sięgać, bo wolę się skupić na moich ulubionych gatunkach, chociaż nie skreślam jej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Czytałam już skrajne opinie na temat tej książki, ale mówiąc szczerze jakoś nie czuję się do niej przekonana. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń