wtorek, 28 kwietnia 2015

101# "Love, Rosie" - Cecelia Ahern

"To nie takie proste, gdy rany próbuje wyleczyć ta sama osoba, która je zadała."


Tytuł: Love, Rosie
Autor: Cecelia Ahern (pochodzenie: Irlandia)
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania:  grudzień 2014
Liczba stron: 512
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

       Ostatnio było bardzo głośno o książce irlandzkiej autorki "Love, Rosie", ale powoli szum chyba mija. Czytałam już "Zakochać się" autorstwa Ahern (która mi się podobała), więc mniej więcej wiem, czego się po niej mogłam spodziewać. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

         Powieść jest napisana w bardzo nietypowym stylu, a mianowicie w stylu epistolarnym. Książka nie posiada 
dialogów, czy też konkretnej fabuły, gdyż składa się wyłącznie z listów pisanych w różnej formie: od zwykłych karteczek, po smsy i e-maile. Miałam już okazję czytac jedną powieść typowo epistolarną ("Listy z wyspy zwanej niebem") i w przypadku tamtej książki byłam bardzo zaskoczona, że z listów może wyłonić się tak ciekawa historia. Byłam pewna, że po prostu nie jest to możliwe bez dialogów, czy też scen z udziałem  bohaterów. Jednak autorka tamtej powieści (Jessica Brockmole), jak i Cecelia Ahern udowodniły, że jak najbardziej jest to możliwe, że można przekazać ciekawą opowieść wyłącznie za pomocą listów. Wielki szacunek, bo wydaje mi się, że taką książkę można w łatwy sposób po prostu zepsuć i nie zaciekawić nią czytelnika. 

          Rosie i Alex przyjaźnią się od dziecka. Najpierw czytamy ich listy z wieloma błędami, którę są naprawdę w stylu dzieci. Później z biegiem lat bohaterowie przerzucili się na smsy, e-maile, rozmowy na chacie. Niestety ich drogi w pewien sposób rozchodzą się, gdy są jeszcze w liceum i Alex wyjeżdża na inny kontynent - do Ameryki Północnej, natomiast Rosie zostaje w Europie - w Irlandii. Jednak ich kontakt się przez to nie urywa, bo przecież pozostaje jeszcze inny sposób kontaktu - elektroniczny. Akcja książki kończy się, gdy bohaterowie mają po 50 lat, więc jest naprawdę rozciągnięta w czasie, zważywszy, że poznajemy ich, gdy mają 
po 5 lat. Książka jest naprawdę zabawna. A zwłaszcza przytyki w listach (oczywiście) małej Katie do Salli oraz listy Katie do Alexa, w których pisze ona o sytuacjach, w których jej "mama jest dziwna". Kto czytał, ten na pewno co mam na myśli. Pomimo specyficznego stylu powieści w łatwy sposób mozemy sobie wyobrazić bohaterów i wszystkie łączące ich wątki. Historia jest niezmiernie romantyczna, można się w niej rozmarzyć...


PODSUMOWUJĄC...

          Skończyłam już czytać tę książkę, ale... nadal zostaje do obejrzenia jeszcze film i ponowne spotkanie z bohaterami - Rosie i Alexem, więc dobrze, że jeszcze przez 2 godziny mogę cieszyć się ich obecnością. Byłam trochę zaskoczona, że książka aż tak mi się podobała, dlatego mocno wam ja polecam! Lećcie wypożyczać lub kupować "Love, Rosie"!

48 komentarzy:

  1. Mi również książka przypadła do gustu, film trochę mniej, ale myślę, że warto go obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat w ten weekend obejrzałam sobie film i nawet mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam jakiś czas temu, ale nie przypadła mi zbytnio do gustu. Po prostu wolę ''normalny'' przekaz niż w formie listów, maili, smsów itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka przeczytana, film obejrzany:) Cóż mogę powiedzieć? Na pewno film, a książka to dwie odrębne historie. Dla mnie film jest bardzo na NIE. Książka świetna:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może skuszę się na film, ale książkę sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zamierzam się do jej przeczytania, ale nadal nie jestem jakoś przekonana... Słyszałam już tyle różnych opinii na jej temat! Sama chciałabym się przekonać, jak ja ją ocenię. :) Jednakże zanim zabiorę się za czytanie "Love, Rosie" pewnie minie jeszcze trochę czasu. ;p Intryguje mnie ta książka składająca się z samych listów... Jak to w ogóle m iałoby wyglądać? Nie mogę sobie tego wyobrazić (dotychczas nie przeczytałam żadnej książki epistolarnej, chyba że "Ania z Szumiących Topoli" może się do tego zaliczać ;p).
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mi się podobała ta książka, a film cały czas przed mną:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Planuję pożyczyć ''Love, Rosie'' od koleżanki. Sama ostatnio nie mam na to funduszy :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zainteresowana. Szczególnie po "Pora na życie" tej autorki, książce, która powaliła mnie na kolana :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie po drodze mi do tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę, że książka Ci się spodobała. Ja jeszcze nie oglądałam filmu, bo boję się rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo miło wspominam lekturę, choć forma momentami utrudniała znacząco jej lekturę - no trudno ;) Historia warta, żeby się trochę pomęczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też niedawno przeczytałam tę książkę i byłam zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja niestety aż tak oczarowana tą książką nie byłam. Może po prostu spodziewałam się zbyt wiele i choć rzeczywiście forma przedstawienia historii była interesująca, to jednak nie jest to powieść, która została w moim sercu na dłużej. :/
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  15. Na początku usłyszałam o filmie! Jednak wzbraniałam się przed oglądaniem bo wiedziałam, że chcę przeczytać książkę a po obejrzeniu to już nie to samo.
    Wszyscy dookoła mówią jaka to książka jest wspaniała cóż chyba sama się skuszę!

    Zapraszam do siebie: http://zacisze-ksiazkowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ta lektura jeszcze przede mną. Zobaczymy co wyjdzie z naszego spotkania :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie także zauroczyła ta powieść:) Film jest troche inny, wiele wątków została wyprostowana, zapewne bali się, że wyjdzie z tego opera mydlana;)


    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardziej wolę książkę niż film: )

    OdpowiedzUsuń
  19. Książki jeszcze nie czytałam i nie wiem, czy po nią sięgnę. Pewnie dopiero wtedy, gdy siostra się w nią zaopatrzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Książka bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu, po prostu ją pochłonęłam, ale film... kompletne rozczarowanie :( totalnie płytki, pusty i nie przekazali przesłania, uroku książki, straszna szkoda. Kolejny raz zawiodłam się na ekranizacji książki Ahern :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Książka świetna, a film również mi się podobał. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytałam jako pierwszą tej autorki i jestem bardzo zadowolona z lektury :) Nie zamierzam też na niej poprzestać

    OdpowiedzUsuń
  23. Mi również przypadła do gustu, jednak męczące było to ich ciągłe mijanie się. ;) Pamiętam, że byłam bardzo zaskoczona, jak dobrze autorka poprzez listy i reakcje na nie przedstawiła bohaterów. Czułam, że naprawdę świetnie ich poznałam i byłam pod wielkim wrażeniem umiejętności autorki. :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Mnie bardzo oczarowała i już nie mogę się doczekać najnowszej książki autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Pamiętam, że kiedyś czytałam książkę, gdzie forma była podobna ("Kiedy chłopak poznaje dziewczynę"), ale wtedy to nie było zbyt interesujące doświadczenie, chociaż myślę, że to była kwestia fabuły i bohaterów, nie sposobu jej przedstawienia. Co do Ahern to już sobie postanowiłam, że chce poznać jej pióro, tyle, że nie planuję zaczynać tej przygody od "Love, Rosie" - zbyt wiele skrajnych opinii zbiera i wolę po coś bezpieczniejszego sięgnąć, np. "P.S. Kocham Cię". :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Co prawda oglądałam jedynie film, ale poczułam się nim nieco zmęczona - chociaż zrealizowany został bardzo dobrze. Fabuła zdecydowanie nie trafia w mój gust.

    OdpowiedzUsuń
  27. Książki tej autorki po prostu ubóstwiam, a więc z chęcią po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Przyznam, że w moim odczuciu film jest gorszy od książki, ale to tylko moje zdanie;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wielokrotnie kusiło mnie, by obejrzeć ten film, jednak jestem wierna zasadzie "najpierw książka". Niestety, z tą książką jakoś mi nie po drodze, kilka razy sięgałam po nią w Empiku, jednak zawsze wychodziłam z jakąś inną perełką. myślę, że najwyższy czas to zmienić. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Nadal jestem zainteresowana tą książką, jednak nie wiem, kiedy będę mogła ją przeczytać. Chyba widziałam ją na półce swojej przyjaciółki, ale nie jestem pewna, czy mnie wzrok nie zawiódł...
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak znajdę tę powieść w bibliotece to przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  32. Love,rosie jest świetne :D
    http://karmeloweczytadla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o tej książce, a twoja opinia dodatkowo utwierdza mnie w tym, że muszę przeczytać tą książkę. Nie wiem, kiedy i jak...ale muszę :3

    OdpowiedzUsuń
  34. Mam trochę chęć na tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Od grudnia czeka na mnie na stosiku, mam nadzieję, że w maju uda mi się ją w końcu przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. W przypadku tej książki niestety bardziej podobała mi się ekranizacja :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Akurat tydzień temu ją skończyłam. Podobała mi się w miarę, ale po czasie zaczęła denerwować mnie nieporadność bohaterów w wyrażaniu uczuć. :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Ahern (Porę na życie), która bardzo mi się spodobała. Uważam więc, że jest duża szansa, że i ten tytuł mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  39. Obejrzałam film, książki nie czytałam ale... jakoś po filmie nie mam za bardzo ochoty na lekturę :) nie porwał mnie niestety

    OdpowiedzUsuń
  40. Tak jak pisałam w swojej recenzji: dla mnie ta książka to szmira i nie rozumiem jej fenomenu. Szanuje jednak to, jak bardzo podoba się innym. Fajnie, że inni znaleźli radość tam, gdzie ja nie potrafiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Lektura tej książki ciągle przede mną i jestem pewna, że sięgnę po nią w niedługim czasie. Opinie na temat twórczości Cecelii Ahern są różne, jednak mi bardzo podoba się dbałość z jaką podchodzi ona do tworzonych przez siebie książek. Mam nadzieję, że i ta książka wywoła we mnie więcej pozytywnych emocji, aniżeli negatywnych.

    OdpowiedzUsuń
  42. Mam w planach i cieszę się,że Tobie również przypadła do gustu ;) Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  43. ja tej autorki przeczytałam jedynie "P.S Kocham Cię" - tu się zakochałam, później "Zakochać się" mi nie przypadło do gustu i już chyba nie będę podejmować kolejnej próby :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja mam tak, że jak przeczytam książkę, to jej ekranizację omijam szerokim łukiem. Powód? Zawsze odczuwam zawód, bo jak by ten film dobry nie był, to w moich wyobrażeniach wyglądało to lepiej :D Dziwne, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  45. Książka czeka na swoją kolej na moim stosiku, więc mam nadzieję, że wkrótce ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Jako że znam wszystkie ksiązki Ahern, ta jawi mi się (niestety) jako najbardziej rozczarowująca.
    Wciąz dobra, ale w świetle innych wypada dość miałko.

    OdpowiedzUsuń
  47. Tej autorki czytałam tylko "Sto imion"

    OdpowiedzUsuń
  48. Oglądałam film i ciekawa jestem książki :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...