Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria: Vestmanna, tom 1
Seria: Vestmanna, tom 1
Data wydania: marzec 2016
Liczba stron: 400
Forma: e-book
Moja ocena - 7+/10
Moja ocena - 7+/10
WSTĘPNIE...
Ove Løgmansbø bardzo długo uchodził za debiutanckiego autora o farersko-polskich korzeniach. Zupełnie niedawno autor odkrył karty i przyznał się do swojej tożsamości. Okazało się, że jest to znany polski pisarz - Remigiusz Mróz. Nie powiem, bo byłam mocno zaskoczona tą wiadomością i mimo że książki pana Ove Løgmansbø miałam w planach z racji tego, że uwielbiam skandynawskie kryminały, odkrycie nazwiska autora sprawiło, że przyspieszyłam lekturę...
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
Hallbjørn Olsen pewnego sobotniego popołudnia wracając ze zlecenia spotyka koleżankę swojej córki - zamienia z nią jedynie kilka słów i szybko o tym zapomina. Następnego dnia budzi się o 12 w południe i nie może sobie przypomnieć zupełnie niczego z poprzedniego wieczora, ani nawet tego jak wrócił do domu. Z przerażeniem ogląda z córką wiadomości, z których dowiadują się, że koleżanka z klasy Ann-Mari, Poula Løkin zaginęła poprzedniego dnia pod wieczór - ta sama, z którą rozmawiał Hallbjørn. Mężczyzna jest zdezorientowany i nie wie, co myśleć o całej sytuacji. Wkrótce sprawę zaginięcia przejmuje duńska policja na czele z komisarz Katriną Ellegaard, a Hallbjørn, jako były wojskowy pomaga w śledztwie, które szybko z poszukiwań porywacza, przekształciło się w poszukiwanie mordercy...
Vestmanna to mała miejscowość umiejscowiona na Wyspach Owczych, w której rzadko spotyka się trudniejsze i bardziej skomplikowane sprawy od wypadków samochodowych spowodowanych przez owce. Morderstwo? Nigdy się nie zdarzyło. Wyspy Owcze są złożone przede wszystkim ze skał, wysokich klifów i lasów, a zabudowane są przede wszystkim małymi domkami. Właściwie od razu, jak zaczęłam czytać tę książkę, miałam przed oczami obraz Broadchurch, małą miejscowość, w której rozgrywa się akcja brytyjskiego serialu. Od razu mi się skojarzyło, że w miasteczku Vestmanna, w którym ginie młoda dziewczyna i jest to dotąd niespotykana sytuacja, żyją mieszkańcy, którzy mają dużo do ukrycia. Tak jest oczywiście wszędzie, jednak w małej społeczności bardziej chce się ukryć swoje przewinienia, bo inaczej będą o nich wiedzieli wszyscy mieszkańcy i dalsze życie wśród nich może stać się trudne. Do tzw. skandynawskich thrillerów widzę mnóstwo podobieństw, a oto niektóre z nich: małe miasteczko, a tym samym mała społeczność, w której wszyscy się znają, mnóstwo bohaterów, którzy początkowo są jedynie mieszkańcami miasteczka, natomiast z czasem okazuje się, że mają jakiś związek ze sprawa, ponura, deszczowa aura, która sprawia, że zbrodnia staje się jeszcze bardziej przerażająca. Uwielbiam tę aurę mroku, która otacza miasto i jego mieszkańców, te tajemnice kryjące się po kątach, domysły i mylenie tropów. Gdybym nie wiedziała, kto to napisał, a wiedziałabym, że to pisarz piszący pod pseudonimem, to chyba podejrzewałabym Camille Läckberg... A to wielki komplement i plus, bo Camilla to moja ulubiona autorka skandynawskich kryminałów. Znajdziemy tutaj całą galerię bohaterów o przeróżnych charakterach, tak jak zawsze dzieje się w również w jej powieściach. Zakończenie pokazuje, że czasem najprostsze i najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, jest tym właściwym... Choć uważam, że to jeszcze nie koniec sprawy... Z wielką chęcią przeczytam kolejny tom.
PODSUMOWUJĄC...
Podobno po ujawnieniu mistyfikacji, jaką stworzył Remigiusz Mróz, niektóre osoby ze społeczności farerskiej były oburzone, zwłaszcza rodzina posiadająca prawie identyczne nazwisko, co nazwisko pod pseudonimem autora. Ja nie jestem znawczynią Wysp Owczych, języka farerskiego, zwyczajów, czy kultury mieszkańców, więc dla mnie nie jest to takie ważne, aby wszystko było w stu procentach prawdziwe. To jest fikcja literacka, a jej zadaniem jest umilić czas czytelnikowi w trakcie jej lektury. Jeśli ja miałabym to oceniać, autorowi się to udało całkowicie, bo pochłonęłam historię morderstwa 16-letniej dziewczyny w mgnieniu oka. Szkoda, że na Wyspach Owczych ta książka swego uznania raczej nie znajdzie...
Te książki mają teraz bardzo sprzeczne opinie, wszyscy się kłócą, piszą... Ja też je miałam w planach i też przyśpieszyłam lekturę... :) Nie znam też dobrze Wysp Owczych, ale bardzo chciałabym je odwiedzić.
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam na nią ochoty, a Mroza bardzo lubię. Powoli jest go zbyt dużo. :)
OdpowiedzUsuńJa "Enklawę" mam jeszcze przed sobą, ale czytałam kolejne dwa tomy serii. Jak dla mnie, to bardzo udane kryminały, w których mroczny klimat naprawdę jest wyczuwalny. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jeszcze przeczytam, by zobaczeć jak to wypadło :)
OdpowiedzUsuńO mieszkańcy z tego co wiem, nie byli tak oburzeni jak co niektórzy blogerzy, a dyskusje były bardzo żywiołowe :)
Również nie przyjmuję takiego założenia, że wszystko tło opisane w książce musi być całkowicie rzetelnie sprawdzone zanim zostanie podane, toleruję pewne fikcje, o ile oczywiście powieść mnie do siebie przekona, bo o to głównie chodzi. A ta przygoda czytelnicza jeszcze przede mną. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Remigiusz Mróz zrobił wszystkim nie lada niespodziankę :)
OdpowiedzUsuńMam w planach. Muszę przeczytać, bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńSzanuję fikcję literacką, ale mam też do niej dystans. Ta seria dopiero przede mną, ale już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJa na razie wystopowałam z Panem Mrozem. Nie żeby mi się nie podobał czy coś. Fajnie się go czyta, behawiorysta bardzo mi się podobał, ale poki co mam niezidentyfikowaną blokadę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zaintrygowała mnie ta książka, więc będę się za nią rozglądała.
OdpowiedzUsuńKurczaki ostatnio tyle Mroza wszędzie, nie daje facet od siebie odpocząć :D Przeczytałam Trawersa, kilka Chyłek i musiałam chwilę od niego odpocząć, ale skoro porównujesz do Lackberg to może będzie to dobra książka, żeby znów dać Panu Remigiuszowi szanse :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Muszę ją koniecznie poznać.
OdpowiedzUsuńHm... Mroza nie znam, tego autora również nie i jak narazie tego nie zmienię. Mam za dużo innych pozycji na półce.
OdpowiedzUsuńI kto by przypuszczał, że to książka Mroza!
OdpowiedzUsuńja już czuję chętkę i smaczek na to :D klimat to mój!
OdpowiedzUsuńCwany :) Nie słyszałam jeszcze o takiej sytuacji w Polsce (za granicą wiem, że Christie i King takie rzeczy robili) :)
OdpowiedzUsuńTrochę nie rozumiem po co autor pod nie swoim nazwiskiem wydał powieść, ale jestem ciekawa jak mu wyszła.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć co to pan Mróz wykombinował :)
OdpowiedzUsuńEch, jak widać, niektórzy nie umieją oddzielać fikcji literackiej od prawdziwego życia, a szkoda. Co do książki, jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że na tę książkę miałam ochotę już przy zapowiedziach, potem o niej zapomniałam i nagle okazało się, że to nasz Remigiusz Mróz :D Pewnie kiedyś przeczytam, ale na razie mam inne plany czytelnicze na najbliższe tygodnie ;)
OdpowiedzUsuńsadze ze samemu trzeba przeczytac aby sie doweidziec co i jak. osobiscie nie mam nic przeciwko tej przykrwyce autora raczej skiazka sie liczy :D podoba mi sie recenzja bo taka prawdziwa :D pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuńAni tematycznie książka mi nie podchodzi, ani autorem. Jakoś mam przesyt Mroza, za dużo go wszędzie. ;/
OdpowiedzUsuńKochany Mróz, zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego cyklu, ale jestem go ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPewnie gdybym nie wiedziała, że to Mróz, to bym sięgnęła. Ale jego książek nie lubię :D
OdpowiedzUsuńNie widzę sensu wydawania czegoś pod pseudonimem, jeśli nazwisko własne jest popularne...