poniedziałek, 7 sierpnia 2017

241# Zaklinacz ognia - Cinda Williams Chima [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!]

"To najgorsza rzecz na świecie ryzykować swoim życiem dla kogoś, kogo się kocha. Jednocześnie to najlepsza rzecz na świecie... i warta tego ryzyka."




Tytuł: Zaklinacz ognia
Autor: Cinda Williams Chima (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Seria: Starcie Królestw, tom 1
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania:  sierpień 2017
Liczba stron: 475
Forma: papierowa, moja własna
Moja ocena - 8/10

 
WSTĘPNIE...

        Czarodzieje posiadający magiczne zdolności, kraje toczące długoletnie wojny, dworskie intrygi, a w samym sercu dwoje bohaterów, którzy mają moc przeciwstawienia się tyranii - to wszystko zdecydowanie wystarczy, abym z wielkim zainteresowaniem i niecierpliwością podjęła się lektury "Zaklinacza ognia", będącego pierwszym tomem serii "Starcie Królestw". 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

           
Adrian sul'Han, zwany Ashem, jest synem Wielkiego Maga oraz królowej Fellsmarchu, czyli kraju, który od wielu lat toczy wojnę z Ardenem. Trzynastoletni chłopiec posiada magiczne zdolności uzdrawiania koni, jednak marzy o leczeniu i pomaganiu nie tylko zwierzętom, ale także ludziom. Jednak, gdy z rąk wroga ginie jego ukochany ojciec, zrozpaczony i pełen nienawiści książę postanawia zgłębić tajniki czarnej magii i doskonali się w wytwarzaniu trucizn. W końcu po czterech latach planów zgładzenia wroga, trafia na dwór króla. Jenna Bandelow żyje w Ardenie, pod rządami okrutnego władcy tyrana Geralda Montaignne'a. Mimo skończonych niespełna dwunastu lat, musi pracować w kopalni, jak większość społeczeństwa kraju. Jednak Jenna ukrywa wielki sekret - posiada runiczny znak na karku i ma nadzieję, że dzięki niemu, jej los kiedyś się odmieni. Niestety życie szybko weryfikuje jej marzenia - Jenna musi ukrywać się pod przybraną tożsamością, jednak jej nienawiść do władcy wciąż rośnie. Mijają cztery lata, a Jenna zostaje schwytana i znajduje się na dworze znienawidzonego Geralda. Tam spotyka Asha... 

          Nie zaliczam się do wielkiej grupy fanów autorki, a to dlatego, że po prostu wcześniej nie trafiłam na jej książki. Dopiero w trakcie czytania "Zaklinacza ognia" dowiedziałam się, że jest to sequel serii "Siedem Królestw", która opowiadała o rodzicach Asha. Ale nic straconego - zawsze mogę wrócić do tamtej historii i jestem przekonana, że tak właśnie będzie, gdyż bardzo spodobało mi się otoczenie przedstawione przez autorkę. Książka jest naprawdę ciekawa i ambitna, a wykreowany świat jest ogromny i ma wielki potencjał. Jednak największym jej plusem jest magia! Autorzy fantastyki różnie podchodzą do prezentowania czarów w swoich książkach - tym razem mamy do czynienia z amuletami magazynującymi jej zapasy. Ciekawe podejście do tego tematu. Wszystkie postacie z książki są niezwykle złożone i moralnie szare - a niektóre bardziej tajemnicze niż inne. Asha poznajemy jako dobrego chłopca, który chce pomagać ludziom jako uzdrowiciel, jednak po ataku na jego ojca, w jego serce zostaje wtoczony jad goryczy i potrafi myśleć jedynie o zemście. Jenna z prostej robotnicy zmienia się w przebiegłą i odważną dziewczynę, która wysadza mosty i żyje w ukryciu, aby pomścić ukochane osoby, zabite przez sługów króla. Oprócz głównych bohaterów mamy równie ważne postacie - np. Lilę Barrowhill, dziewczynę-kadeta uczęszczającą do Mystwerku razem z Ashem, o której przez dłuższy czas nie wiadomo było, co myśleć. Była tajnym szpiegiem Ardenu, jednak z wielką determinacją chroniła Asha, pomimo, że za nim nie przepadała. Kolejną intrygującą postacią jest Destin Karn, który jest synem generała wojska ardeńskiego oraz żołnierzem wyłapującym czarodziejów. Jednak czy na pewno tak jest? 

          Każda kolejna strona dostarcza nowych emocji i przeżyć. Im dalej zagłębiamy się w świat stworzony przez Cindę Williams Chimę, tym ciekawszy i obszerniejszy on się wydaje. Książka zaskoczyła mnie swoim niezwykłym klimatem. Pomimo, że na rynku jest przesycenie powieściami fantastycznymi, ta pozycja ma w sobie coś szczególnego. Magiczne amulety, czarodziejskie znamiona oraz wielka tajemnica pochodzenia głównej bohaterki Jenny - to wszystko jest wspaniale połączone. No i najmagiczniejsza kraina ze wszystkich - Kartagina, czyli miejsce, gdzie rodzą się czarodzieje i występują smoki - to jest niesamowite! Do tego bardzo zagadkowa, legendarna postać Cesarzowej Celestyny, której historia mam nadzieję w końcu zostanie ujawniona. Autorka wykonała kawał świetnej pracy przy opracowywaniu wszystkich Królestw, bohaterów oraz całej fabuły. W przyjemny i ciekawy sposób przekazuje informacje odnośnie wykreowanych przez nią miejsc, przedstawia bohaterów, jednak nie zdradzając od razu wszystkich tajemnic z nimi związanych. Tak naprawdę bardzo mało kart odkryła w tym pierwszym tomie, a zakończenie rodzi jeszcze więcej pytań.
        
PODSUMOWUJĄC...

          
„Zaklinacz ognia” jest wspaniałą lekturą z ogromną dawką magii i akcją rozgrywającą się w ciekawej scenerii. To High Fantasy w najlepszym wydaniu! Autorka zabrała mnie w niesamowitą podróż po zaczarowanych krainach i zostawiła z mnóstwem pytań odnośnie pochodzenia bohaterów, jak i dalszych ich losów. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu, a tymczasem zabieram się za polowanie na serię "Siedem Królestw"...

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu

19 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na uwadze, a skoro oceniasz ją pozytywnie to rzeczywiście muszę zapolować na nią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Siedem królestw tej autorki i czuje, że nowa opowieść także mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zadowolona, gdyż Twoja recenzja potwierdziła moje przeczucia co do tej książki. Mam już ją od dłuższego czasu w planach i oczekiwałam na opinie i ją dostałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dla samego klimatu mogłabym przeczytać tę książkę :) Chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogromna dawka magii i zaczarowana kraina? O nie, z całą pewnością to książka nie dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię takie ambitniejsze dopracowane fantasy na pewno kiedyś ją przeczytam:-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak i tak - książka zgarnia ode mnie trzy razy tak i ląduje w koszyku zamówień! Tłumy wiwatują, zakupująca się cieszy, a portfel piszczy i hula po nim już tylko wiatr :D

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem szczerze, to kompletnie nie moje klimaty ;D Chociaż jakiś czas temu uwielbiałam takie pełne emocji powieści fantastyczne ;) No i cytat na początku robi robotę ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Na chwile obecną raczej nie skuszę się na tę książkę, acz nie skreślam jej całkowicie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Po tej recenzji zaczynam żałować, że jednak nie sięgnęłam po tę książkę! Może czas to zmienić? ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę, może bym się skusiła? :) A czytałaś może "Czarnego Pryzmata"?

    OdpowiedzUsuń
  12. Zakupiłam Ognistego boxa, wiec książkę posiadam, tylko muszę znaleźć czas, aby ją przeczytać :D Ale lubię takie klimaty, a i z tego co pamiętam Williams przyjemnie pisze, więc pewnie niebawem to zrobię :D

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkę dorwałam w Ognistym Boxie i no cóż, od razu zaopatrzyłam się w cały cykl Siedmiu Królestw :D Świetnie, że Ci się podobało, wygląda na to że czeka mnie świetna przygoda:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowna recenzja. Wspaniale mi się ją czytało. :) Jeszcze mocniej zachęciłaś mnie do przeczytania książki, którą uznałam za jedną z najlepszych premier miesiąca. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czarodzieje, magia- to raczej książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze nie przeczytałam, ale mam już swój egzemplarz :) Mam nadzieję zabrać się za niego jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Powinno mi się spodobać, chętnie się o tym przekonam. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety nie jest to high fantasy, to zwykłe, młodzieżowe fantasy ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...