niedziela, 28 grudnia 2014

63# Zima świata - Ken Follett


Tytuł: Zima świata
Tytuł oryginału: Winter of the World
Autor: Ken Follett (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Seria: Trylogia Stulecie, tom 2
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788376598451
Liczba stron: 1040
Forma: papierowa (moja biblioteczka)
Moja ocena - 10/10!



WSTĘPNIE...

       Już jakiś czas temu zamówiłam w księgarni matras trzecią część trylogii "Stulecie" - "Krawędź wieczności",  która zostanie wysłana do mnie w styczniu. Jest to dla mnie najbardziej oczekiwana książka od kilku miesięcy,  więc już się nie mogę doczekać zwieńczenia historii o XX wieku. Teraz powoli przypominam sobie losy bohaterów dwóch poprzednich powieści, bo wiele pozapominałam, a chcę mieć świeży obraz tego, co się działo dotychczas na ponad 2000 stron. Jednak Follett znowu okazał się pomocny, bo bez kilkustronicowego spisu bohaterów według narodowości byłoby ciężko się połapać w wątkach. Przygotujcie się na trochę niewielkich spoilerów.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

      Akcja pierwszej części zakończyła się w 1924 roku w momencie, kiedy bohaterowie mieli już kilkoro dzieci. I to właśnie o nich jest ta część: o pięknej Daisy, o braciach Boyu i Lloydzie, Eriku, Gregu, Carli, Wołodii, Woodym, Chucku, Millie, Ani i Davie'm. Szkoda, że większość dzieci z "Upadku gigantów" jest płci męskiej (a przynajmniej te bardziej znaczące i często pojawiające się postacie), ale Follett poradził sobie z tym wprowadzając do fabuły nowe, ciekawe żeńskie postacie. Teraz jest rok 1933 r., Hitler został nowym kanclerzem Niemiec, a książka rozpoczyna się właśnie od tego momentu, gdy w Niemczech zachodzą wielkie zmiany polityczne. Naziści walczą o władzę z komunistami, a demokracji jakby w ogóle już się nie brało pod uwagę. W samym sercu zamieszek znajdują się: Lloyd z matką, Wołodia, Werner i Frunze (nowo wprowadzone postaci) i Walter von Ulrich, jeden z głównych bohaterów poprzedniej części ze swoją angielską małżonką - lady Maud. Jak widzicie, ich wątek zakończył się szczęśliwie, jednak nie na długo...


     W książce jest też dużo sytuacji, które wywołują zaskoczenie, czy też są wstrząsające. Zaskoczeniem była na pewno śmierć jednego z głównych bohaterów "Upadku gigantów". Byłam zdziwiona i smutna, bo bardzo lubiłam tę postać. Zginęła też ukochana jednego z młodszych bohaterów, co też było pewnym zaskoczeniem. Ale Follett musiał kogoś poświęcić, w końcu była wojna. Wstrząsający jest na pewno obraz gwałtu na jednej z bohaterek przez czterech rosyjskich żołnierzy. Nawet tego nie skomentuję, bo chyba nic więcej pisać o tym nie trzeba...

     Najciekawszym wątkiem obyczajowym, czy miłosnym był dla mnie romans Daisy i Llyoda. Od początku polubiłam Daisy, choć sama się dziwiłam dlaczego, bo jednak była trochę napuszoną arystokratką, ale przeczuwałam, że zajdzie w niej wielka zmiana. W poprzedniej części to postać Ethel była moją ulubioną, a w tej jest to Daisy. Moim zdaniem Follettowi w obu częściach lepiej wyszły portrety kobiece - wzbudzają o wiele więcej sympatii, niż płeć przeciwna. Jednak co do płci przeciwnej, Lloyd i Werner stają na podium, jako najciekawsze postacie męskie. Oboje dobrzy, zakochani w swoich partnerkach są bohaterami, bo walczą o lepszą przyszłość. I znowu bohaterowie to największy atut twórczości Folletta.

     Drugą wielką zaletą jest na pewno fabuła i wielowątkowość. Od wątków miłosnych, do wojennych, szpiegowskich, historycznych, czy też obyczajowych Follett przedstawia, jak mogło wyglądać życie biednych, czy też bogatych, Anglików, czy też Rosjan w ubiegłym stuleciu. Nie faworyzuje przedstawicieli żadnego kraju - w Niemczech możemy znaleźć również pozytywnych bohaterów, a w Wielkiej Brytanii negatywnych. I tak na pewno było, jednak w dzisiejszych czasach chyba ludzie za bardzo kierują się stereotypami, czy uprzedzeniami mówiąc, że np. każdy żołnierz niemiecki w czasach II wojny światowej był zły. Follett w rewelacyjny sposób pokazał, że każdy człowiek jest równy i przez swoje wybory jest dobry lub zły, a nie przez narodowość, czy pełnioną funkcję. Dlatego właśnie obu powieściom daję maksymalną ilość punktów - za dojrzałą i wnikliwą analizę XX wieku.

PODSUMOWUJĄC...

          Wspaniała książka. Bałam się, że po pierwszej, fantastycznej części, z drugą może być już gorzej, bo w końcu wielka odpowiedzialność spadła na pana Folletta, który musiał sprostać cudowności pierwszej części. Ale na szczęście się myliłam. I nawet nie jestem w stanie powiedzieć, która z nich jest lepsza, bo trzymają naprawdę równy poziom. Dla miłośników powieści wojennych, ale także trochę obyczajowych - jak najbardziej polecam. A reszta osób może też się skusi i przekona do tego typu dzieł. A teraz czekam na "Krawędź wieczności"...

TRYLOGIA STULECIE:
Upadek gigantów           Zima świata           Krawędź wieczności

Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
1. W 200 książek dookoła świata
2. Stare, dobre czasy!
3. Czytam opasłe tomiska
4. Czytam literaturę amerykańską
5. Klucznik

35 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii, ale chyba raczej nie mój klimat ;c

    Pozdrawiam,
    Alpaka

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce, chcę, koniecznie! Zapisuję pierwsza część:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że jesteś zachwycona autorem, muszę wreszcie się skusić bo filary ziemi mam już od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po Twojej recenzji stwierdzam, że muszę zapoznać się z tą serią :)

    namalowac-swiat-slowami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie mój gatunek. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusisz tą serią, kusisz;) muszę w końcu zdobyć pierwszą część:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak zachęcasz, że chyba nie da się oprzeć ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tej serii, ale rozejrzę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaskoczyłaś mnie swoją mega pochlebną oceną, ale widocznie książka musi być naprawdę genialna. W takim razie wypadałby ją poznać, choć najpierw rozejrzę się za pierwszym tomem tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę w końcu przeczytać, bo czuję, że mi się spodoba, ale kiedy ja znajdę czas...

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj nie wiem czy w najbliższym okresie mam czas na tak opasłe tomiszcze. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na Folletta od jakiegoś czasu mam chętkę, może w końcu będę miała okazję rzucić okiem na jakąś jego powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chyba nigdy się nie odkopię spod sterty książek, które chcę przeczytać. Kolejna trylogia, którą chcę poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja nawet o tej trylogii nie słyszałam, a widzę, że omija mnie kawał dobrej literatury:) Niezłe tomiszcze:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rzadko zdarza się, że w książkach ginie główny bohater.
    Nie jestem pewna, czy powinnam wiedzieć, że zginie główna postać, skoro chce przeczytać tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale głównych postaci jest kilka (według mnie 8), więc nie wiesz, kto zginie ;)

      Usuń
    2. Ostatnio chyba coraz częściej giną główni bohaterowie/główne bohaterki, nie? Tak mi się wydaje. :) Choćby w pewnej popularnej dystopii, zresztą sfilmowanej (nie podaję tytułu, żeby przypadkiem komuś nie zaspoilerować tuż przed Nowym Rokiem ;).

      Usuń
  16. Twoja ocena jest powalająca. :)
    nie sposób przejść teraz obok niej obojętnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę się wreszcie za tego Folleta wziąć, skoro tak chwalisz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeśli tak wysoko oceniłaś, to muszę spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie słyszałam o tej serii, ale Twoja ocena mówi sama za siebie ;) Na razie jednak muszę skończyć serie, które już pozaczynałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Widzę, że seria jest warta poznania.

    OdpowiedzUsuń
  21. TO jest pierwsza recenzja tej książki jaką przeczytałam i bardzo mnie do niej zachęciłaś. Ufam Tobie i sięgne po nią jak tylko nadarzy się okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo zachęcająca recenzja. Cieszę się, że autor sprostał Twoim wymaganiom :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałam tylko pierwszą część... Ale koniecznie wrócę do tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  24. Powiem Ci, że choć to zupełnie nie moje klimaty jest w tej serii coś, co mnie kusi. Ale 1040 stron? To miesiąc czytania. Przyznaj się, ile Ci to zajęło?

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapiszę sobie tytuł na mojej liście - "do przeczytania jak najszybciej" :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytałam póki co jedną książkę Folletta i nie zachwyciła mnie, ale na półce czeka jeszcze "Klucz do Rebeki". Wygląda na to, że "Zima świata" dołączy do mojej listy ;).

    OdpowiedzUsuń
  27. O trylogii usłyszałam przy okazji trzeciej części, ale jakoś mnie nie interesowało bardzo - teraz jednak wiem, że dużo tracę, więc muszę kupić/wypożyczyć!

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie czytałam nic tego autora, nie wiem czy seria jest w moim guście, ale może spróbuję :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Już "Filary Ziemi" sprawiły, że zakochałam się w stylu pisania tego autora, a twoja recenzja trylogii po prostu mnie zmusiła do poszukiwań tej sagi :) Na pewno kiedyś ją przeczytam. :) Najpierw dam szansę "Światu bez końca", bo to jednak kontynuacja (niejako) "Filarów" więc należy jej się to ^^
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  30. Tego autora czytałam "Filary Ziemi" i "Świat bez końca" (swoją drogą, on chyba lubi takie monumentalne tytuły, prawda? najlepiej ze światem, gigantami, wiecznością). Jakoś specjalnie mnie nie wciągnęły, mimo że bardzo lubię powieści historyczne (i ten okres zwłaszcza). Ta pierwsza na pewno podobała mi się o wiele bardziej niż "Świat bez końca", gdzie znienawidziłam głównego bohatera - z założenia pozytywnego (ale moim zdaniem niekoniecznie). ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Trylogia wydaje się interesująca :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...