Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 450
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 8+/10
Moja ocena - 8+/10
WSTĘPNIE...
"Dom służących" czytałam kilka lat temu, jednak nadal pamiętam tę historię, która opowiadała o osieroconej białej dziewczynce Lavinii, która wychowała się wśród czarnoskórych niewolników, a następnie została poślubiona panu domu. Lavinia nigdy nie mogła się zdecydować, gdzie tak naprawdę jest jej miejsce - w domu białych bogatych, czy wśród niewolników, których traktowała jak rodzinę. Nie spodziewałam się, że autorka napisze książkę w stylu kontynuacji, jednak tym razem nie o Lavinii, lecz o Jamesie Pyku.
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
MOŻLIWE SPOILERY!
"Blask wolności" przedstawia dalsze losy Jamiego Pyke'a, którego znaliśmy jako chłopca w "Domu służących". W tamtej książce ostatnią wiadomością o nim było to, że uciekł do Filadelfii. James jest biały, mimo że płynie w nim murzyńska krew. Jego ojcem był pan domu Marshall, natomiast matką mulatka Belle. Matka Marshalla wychowywała Jamiego jak własne dziecko, sądząc początkowo, że jest synem jej męża. Gdy prawda wyszła na jaw, a Marshall dowiedział się, że Jamie nie jest jego bratem, lecz dzieckiem jego i Belle, chciał sprzedać chłopca jako niewolnika. Ostatecznie Jamie zastrzelił ojca i musiał samotnie uciekać do Filadelfii. Akcja tej powieści dzieje się niecałe 20 lat później, a James jest dobrze usytuowanym dorosłym mężczyzną, uważanym za białego. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, bohater jest zmuszony powrócić w rodzinne strony, na ziemie, gdzie niewolnictwo jest wciąż legalne. Podejmuje się zadania odszukania chłopca, który został porwany przez handlarzy niewolników i bezpiecznego sprowadzenia go do domu. Niestety ktoś nadal pamięta o jego prawdziwym pochodzeniu...
W poprzednim tomie narratorkami był dwie kobiety, natomiast tutaj prym wiodą panowie - dorosły Jamie oraz chłopiec o imieniu Pan. Jakąś część stanowi również narracja Caroline oraz Sukey, ale nie jest ona tak częsta jak płci przeciwnej. Tym razem autorka nie skupiła się na pokazaniu okrutnego traktowania niewolników, jak to było w poprzednim tomie, ale bardziej chciała ukazać strach przed powrotem do niewolnictwa. Ci, którzy już to przeżyli już nigdy nie chcieli do tego wracać i ta niepewność, czy ich złapią była okrutną torturą. Ten strach zawładnął całym światem niektórych, inni próbowali go wyprzeć i próbować żyć dalej. Jest tutaj widoczne duże podobieństwo postaci Lavinii do Jamesa. Oboje najpierw wychowywali się wśród służby i nią byli, a następnie przedostali się do "dużego domu" najpierw jako goście do towarzystwa, a później jako mieszkańcy i zarządzający. Jamie ma podobny wątek, do Lavinii, gdyż państwo Burton początkowo przyjęli go jako pracownika w zakładzie jubilerskim i dali zakwaterowanie w pokojach razem ze służbą, później gościli go u siebie na górze na kolacjach, bo bardzo przypominał im zmarłego syna, a ostatecznie James został przez nich adoptowany i stał się właściciele wszystkiego, co posiadali. Jednak Lavinię i Jamesa dzieli znaczna różnica - tylko on miał matkę mulatkę przez co żył w ciągłym strachu, czy nie odnajdą go osoby z przeszłości i nie sprzedadzą jako niewolnika. Ten strach był wręcz namacalny, odczuwałam go niezwykle silnie razem z Jamiem przez co jego historia wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Jamie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo się boi, że przeszłość go kiedyś znajdzie, dopóki nie znalazł się blisko Rankina...
Historia jest bardzo dynamiczna, zwłaszcza gdy główny bohater znajduje się już na wrogim terenie. Książkę czyta się jednym tchem, nie sposób jest oderwać się od historii Jamesa, mimo że nie wzbudzał pierwotnie pozytywnych uczuć. Początkowo czułam lekki dystans do jego osoby, ale to wynikało raczej z tego, że on sam trochę pogubił się w tym, jakim człowiekiem jest i jakim chciałby być. "Blask wolności" jest przepełniony emocjami, okrucieństwem, dzikością. I choć nienawidzę tego, jak kiedyś byli traktowani czarnoskórzy ludzie, często sięgam po takie powieści i myślę, że w każdej z nich jest wielkie ziarno prawdy. Niestety. Jednak tę prawdę każdy powinien sobie uzmysłowić, żeby w przyszłości podobne błędy nie były popełniane. Kathleen Grissom opowiedziała nam piękną historię. Nawet, gdy jest pełna niewyobrażalnego bólu i trudów, pokazuje, że nadzieję dają dobrzy ludzie, których siła przewyższa zło. Nie trzeba znać "Domu służących", aby sięgnąć po "Blask wolności", ale po co odrzucać tak dobrą książkę, jaką jest pierwsza część historii o niewolnikach? Najlepiej przeczytać obie, aby widzieć całość, ale również po to, aby pokochać Kathleen Grissom nie za jedną, ale za dwie powieści!
PODSUMOWUJĄC...
"Blask wolności" przenosi czytelnika do czasów, w których niewolnictwo było na porządku dziennym. Jest to opowieść o strachu przed zniewoleniem i odebraniem człowiekowi podstawowego prawa do decydowania o własnym życiu. Historia jest wciągająca i porusza serce współczesnego czytelnika.
Muszę przeczytać poprzedni tom :) może wtedy skuszę się na tę książkę. Pozdrawiam! http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFabuła wydaje się interesująca, chętnie przeczytam tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że porusza. We mnie też pewnie wywołałaby wiele emocji.
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat, ale wart zapoznania się...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tych książkach, ale czuję, że mogłyby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie słyszałam o tych książkach w ogóle. Ani dobrych, ani złych rzeczy. Myślę, że spodobałaby mi się ta seria, wpisuje się w moje gusta czytelnicze :)
OdpowiedzUsuńMoje klimaty. Muszę przeczytać pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńNiewolnictwo jest dla mnie niepojęte, jestem ciekawa portretów i relacji bohaterów.
OdpowiedzUsuńJestem ogromie ciekawa tej serii :)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po powieści, które opowiadają o niewolnictwie, więc myślę, że mogłaby to być ciekawa odmiana ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Zapowiada wiele emocji :)
OdpowiedzUsuńMusiałabym zacząć od pierwszego tomu, ale myślę, że któregoś dnia, jak już nadrobię zaległości to zabiorę się za tę serię.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie pierwszą częścią - lubię takie powieści opowiadające o takich "cudzoziemkach". Nie przynależą do żadnej grupy społecznej, istnieją na rozdrożu.
OdpowiedzUsuńDom służących to niesamowita książka, więc mam nadzieję, że i ten tytuł mnie zachwyci.
OdpowiedzUsuńBardzo powazna ksiazka na pewno nie na swiateczny okres, dlatego mimo zainteresowania na razie odczekam :))
OdpowiedzUsuńObserwuję i będę wpadać :))
http://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałam jakąś książkę na ten temat. Chyba czas się rozejrzeć za czymś mądrzejszym niż kolejne kryminały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Nigdy nie słyszałam o tej serii nie słyszałam, a szkoda, bo wydaje się być na pewno warta poznania. Muszę się z nią zapoznać i coś tak odnoszę wrażenie, że przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Muszę najpierw zapoznać się z poprzednim tomem, ale ogólnie książki od dawna mam już w planach :)
OdpowiedzUsuńCzytalam dom sluzacych i tak mi sie spodobal oze teraz z checia przeczytalabym to m2. Czytalam pobieznie - przyznaje sie bo nei chcialam za duzo spoilerow walnac sobie :D Ale z tego co udalo mi sie tam wylapac okiem jestem za! :D Jejciu jak ja chce czytac to! <3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń