Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: lipiec 2017
Liczba stron: 448
Forma: papierowa, moja biblioteczka
Moja ocena - 8/10
Moja ocena - 8/10
WSTĘPNIE...
Twórczość Dinah Jefferies już znam za sprawą dwóch jej książek wydanych w Polsce tj. "Żona plantatora herbaty" oraz "Córka handlarza jedwabiem". Obie wspominam bardzo dobrze i mam zamiar przeczytać każdą, która zostanie wydana w naszym kraju. Dlatego też bardzo chętnie rozpoczęłam lekturę "Rozłąki".
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
Rok 1955, Malaje Brytyjskie. Lydia wraca do domu po dwóch tygodniach nieobecności, które spędziła w rodzinnej Wielkiej Brytanii u przyjaciółki i przeżywa szok - rzeczy jej męża i córeczek zniknęły. Jednak stara się nie wpadać w panikę i jakoś wytłumaczyć nieobecność członków rodziny. Od znajomego Aleca dowiaduje się, że został on oddelegowany w północną część kraju - do Ipoh. Nieco uspokojona kobieta postanawia jak najszybciej dojechać do bliskich, jednak w banku napotyka na trudności - mąż wybrał prawie wszystkie oszczędności. Jednak to dopiero początek jej problemów - kobieta z rudymi włosami przemierzająca Malaje w 1955 roku jest narażona na ogromne ryzyko, gdyż toczy się wojna, a Anglicy zaczynają być niemile widziani. Kobieta przemierza ogarnięty chaosem kraj w poszukiwaniu ukochanych dzieci, lecz wszędzie natrafia jedynie na kłamstwa i zdrady męża... Po latach okazuje się, że Lydia padła ofiarą okrutnego oszustwa ze strony Aleca, który zabrał córki do Anglii, a ona wciąż myślała, że zginęły w pożarze budynku w Ipoh... Po raz kolejny zdeterminowana walczy o możliwość zobaczenia ukochanych pociech.
Umiejscowienie akcji na Malajach, czyli jednej z wielu kolonii brytyjskich w latach 50. XX wieku było strzałem w dziesiątkę. Ludzie pochodzący z rożnych kultur, zróżnicowanie religijne, parna dżungla i niebezpieczeństwa, które się tam czaiły, zarówno ze strony ludzi, jak i dzikich zwierząt - to wszystko stanowi autentyczne tło podróży Lydii. Przez wiele lat Malaje poddawały się władzy ze strony Brytyjczyków. W 1948 roku wybuchło powstanie malajskie mające na celu uzyskanie niepodległości, więc nasza bohaterka będącą Angielką i wyglądająca jak ona znalazła się na wrogim terenie. Jednak potrzeba odzyskania i zobaczenia swoich dziewczynek była tak ogromna, że Lydia znosiła wszystko co ją spotkało. Z każdej kartki wręcz biła tęsknota za córkami. Ale nie tylko ze strony Lydii, gdyż drugą narratorka była 12-letnia Emma, która ogromnie tęskniła za matką i nie rozumiała, dlaczego nie ma jej z nimi. Wciąż na nią czekała nie tracąc nadziei, że wkrótce do nich dołączy. Szczególnie podobał mi się jeden fragment wypowiedzi Emmy tj. "A ponieważ mamy tu nie było, wyobraziłam sobie cienką linię, która przecina świat na pół. Taka niewidzialna nitka, z zachodu na wschód i z powrotem. Jeden jej koniec jest przyszyty do serca mamy, a drugi do mojego. I wierzyłam, że cokolwiek się zdarzy, ta nitka nigdy nie zostanie zerwana". Te słowa naprawdę mnie wzruszyły i poruszyły oraz pokazały, jak silne emocjonalnie było przywiązanie między Lydią a Emmą. Nie mogło zostać zerwane, pomimo rozłąki fizycznej.
Emma to bardzo mądra i wrażliwa dziewczynka, która przeżywała tę rozłąkę o wiele gorzej od swojej młodszej siostry. Lydia za to jest współczująca i ma silnie rozwinięty instynkt macierzyński - opiekuje się chińskim chłopcem, który nie mógł zostać w dżungli, gdyż tam nie był bezpieczny. Pomimo tego, ze jej głównym celem był powrót do dziewczynek, nie straciła swojej wrażliwości. Jednak wówczas, gdy bohaterki miały wciąż nadzieję na rychłe spotkanie, to ich opowieść nie była jeszcze tak smutna. Dopiero, gdy obie dowiadują się, że ich ukochane osoby nie żyją (tzn. Lydia myślała, że jej córki zginęły w pożarze, a Emmie powiedzieli, że matka je porzuciła i prawdopodobnie umarła) - to wtedy czuć prawdziwą rozpacz. Najbardziej współczułam Emmie, która przecież była jedynie dzieckiem, któremu nagle świat się zawalił. Ukochana mama zniknęła w niewiadomych przyczyn, a ojciec, który nigdy nie miał dla niej zbyt wielu ciepłych uczuć - wysyła ją do internatu, żeby prawdopodobnie pozbyć się z domu. Książka oprócz oczywistego wątku miłości matki do dzieci i miłości dziecka do matki ma również kilka innych wątków, które zaskakują i które sprawiają, że cała fabuła jest tak interesująca. Dinah Jefferies po raz kolejny postawiła na nutkę realizmu w fikcyjnej opowieści. Naszą bohaterkę wrzuciła w sam środek powstania malajskiego, a główny wątek dotyczący zabrania dziewczynek przez Aleca związała z ciemnymi interesami. Do odkrycia jest również ciekawa historia z pierwszego rozdziału książki, która początkowo nie ma z dalszą częścią nic wspólnego. Jednak do czasu.
PODSUMOWUJĄC...
"Rozłąka" to piękna i wzruszająca książka o miłości, tęsknocie i niekończącej się nadziei na ponowne spotkanie z ukochanymi osobami. Dinah Jefferies po raz trzeci już udowodniła, że potrafi pisać chwytające za serce opowieści obsadzone w egzotycznych krajach, które nie są jedynie przepięknymi krainami, lecz niebezpiecznymi terenami.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu
Zgadzam się, bardzo ciekawa powieść :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Żonę plantatora herbaty" tej autorki. Powieść bardzo mi się podobała, ale nie jest to po prostu gatunek, w którym czuję się dobrze. Wolę, gdy akcja rozgrywa się bardziej w czasach współczesnych..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Nie wiem czy odnalazłabym się w tych egzotycznych klimatach, a poza tym stronię od podobnych pozycji, więc nie jest ona dla mnie przeznaczona.
OdpowiedzUsuńNasz gatunek i książka oczywiście już czeka na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Córkę handlarza jedwabiem" i może po nową powieść autorki też sięgnę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się poruszająca lektura.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńWybrałam od Harper Collins coś innego :)
Nie czytałam żadnej książki autorki, ale pamiętam, jak je zachwalałaś :) Może kiedyś uda mi się przeczytać wszystkie, czuję,że trafią w mój gust.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to książka w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zainteresowała, przyznam, że chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja. Szkoda tylko, że na półce mam moc świetnych książek, które bardzo chcę przeczytać, a wydawnictwa bezlitośnie wydają kolejne świetne tytuły. Ech...
OdpowiedzUsuń