Strony

sobota, 28 lutego 2015

85# Przypadki nie istnieją. Wspomnienia z celi - Karolina Karczmit, Martyna Karczmit




Tytuł: Przypadki nie istnieją. Wspomnienia z celi
Autor:  Karolina Karczmit, Martyna Karczmit (pochodzenie: Polska)
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: grudzień 2014
ISBN: 9788379424054
Liczba stron:96
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 4/10



WSTĘPNIE...

     Do przeczytania tej książki zachęciła mnie jej fabuła i dość mała liczba stron. Myślałam, że będzie bardzo emocjonująca i ciekawa i że znajdzie się w niej opis życia więziennego na podstawie wspomnień jednego z więźniów. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

           Nie rozumiem rasistów. Wiem, że każdy człowiek jest inny, wierzy w coś innego, jego wyobrażenie o Bogu jest inne, ale po prostu rasistów nigdy nie zrozumiem. Nie zrozumiem myślenia o np. czarnoskórych ludziach jak o gorszych. No bo dlaczego? Przecież to człowiek, jak każdy inny. Ale nie będę się wgłębiać teraz w moje przekonania. Chciałam tylko poruszyć ten temat, bo bohater tego opowiadania jest rasistą, a ja od razu się denerwuję, jak czytam, że w XXI wieku takie rzeczy mają nadal miejsce... Co najdziwniejsze ten rasista wierzy 
w Boga i to bardzo mocno. W praktycznie każdym rozdziale wspomina o Bogu i o tym, w jaki sposób się do Niego modli. Bardzo raziła mnie ogromna ilość przekleństw. Czasem po kilka na jednej stronie, co niestety trochę mnie zniesmaczyło. 

           Według mnie ta książka jest bardzo chaotycznie napisana (chyba tak jak i moja recenzja...) i jest trochę o... niczym. Choć nie wiem, czy można to nazwać książką. Raczej opowiadaniem, a raczej jeszcze inaczej - przemyśleniami spisanymi przez więźnia "do poduszki". Rozdziały mają zazwyczaj po 1,5 strony, więc  książka ma o wiele mniej stron, niż się wydaje. Można ją przeczytać na jednym tchu. Niektóre wątki są urwane, bo "notatki autora nie zawierają dalszego ciągu historii", więc i to wskazuje według mnie na to, że te  wspomnienia były pisane raczej dla samego siebie. Nie bardzo wiem, po co zostały wydane... Jednak dość ciekawym wątkiem są opisy wchodzenia w trans przez autora. Ciekawa jestem tylko, ile w tym prawdy. Według mnie opis tej książki w ogóle nie jest trafiony, bo zapowiada nam trochę inny tekst, niż dostajemy. 


PODSUMOWUJĄC...
          
          Myślałam, ze ta książka będzie opowiadała o samym zabójstwie i okolicznościach jego popełnienia, ale tak naprawdę ten tekst to przemyślenia autora na różne tematy: policji, Boga, religii, satanistów, narkotyków, czy też zaświatów. Zakończenie jest mocno rozczarowujące, gdyż opowieść ta kończy się jak każdy, wcześniejszy rozdział - bez wyraźnie zakończonego wątku. Jakby wspomnienia zostały urwane... Niestety, nie polecam. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu



Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
1. W 200 książek dookoła świata

czwartek, 26 lutego 2015

Zapowiedzi/nowości Wydawnictwa Literackiego

Chciałam wam przedstawić najciekawsze i najnowsze zapowiedzi oraz nowości Wydawnictwa Literackiego, na które czekam. Ostatnio mają w swojej ofercie bardzo dużo ciekawych zapowiedzi, nie wiem, kiedy znaleźć na nie wszystkie czas...

1. Kocha, lubi, szanuje - Alice Munro

Twórczość autorki jeszcze przede mną, ale muszę poznać opowiadania noblistki.

OPIS: 
Miłość jest przeznaczeniem, ale nie wytycza drogi na całe życie. Bywa, że pojawia się tam, gdzie jej nie oczekiwano, zmienia lub porzuca obiekt uczuć, niesie ze sobą namiętność bądź nudę przyzwyczajenia, nieraz utrzymuje się na niej „leciutki nalot nienawiści”. Autorka  wypełnia przestrzeń między „kocha” a „szanuje” wielością odcieni uczuć i relacji. W jednym z opowiadań pisze, że „przypomina to bardziej chwytanie czegoś w powietrzu niż budowanie historii”. Opowiada o przeszłości,  tworzy prawdopodobne scenariusze, ale nie namawia do poszukiwania prawdy o przyszłości za wszelką cenę: „Nie pytaj, bo wiedzieć nie trzeba… co gotuje nam los, tobie i mnie”.
Munro  pokazuje, jak głębokie  i niepowtarzalne  może być  życie zwykłych ludzi zawieszonych między prowincją a miastem, wiarą a bezbożnością, historią własnego życia a zapisanym gdzieś losem. 


2. Clariel - Garth Nix


Przeczytałam całą trylogię Stare Królestwo, więc bardzo mocno czekam na prequel - Clariel. Zapowiada się znowu ciekawa przygoda...


OPIS: 
Clariel jest młodą dziewczyną, która najbardziej na świecie lubi przebywać pośród dziczy lasu. Marzy jej się, by pewnego dnia zostać jednym z Pograniczników i spędzać życie jako łowca i strażnik. Wszystko zmienia się, kiedy jej matka zostaje przyjęta do Gildii Jubilerów w mieście Belisaere. Clariel musi wtedy dołączyć do Akademii, gdzie ma się nauczyć wszystkiego co niezbędne w życiu arystokratycznych elit.
Na szczęście szybko okazuje się, że Clariel posiada wyjątkowe cechy – jest dziedziczką wielkiego Abhorsena, pilnującego, by świat zmarłych nie przenikał do krainy żywych. Posiada również cechę berserku, trudnego do opanowania gniewu, który daje jej jednak nadludzką siłę. Za namową nauczyciela magii, Clariel dołącza do grupy spiskowców, walczących z demonami. Celem bohaterki jest jednak przede wszystkim ucieczka z miasta i powrót do lasu, a nowo poznani przyjaciele mają jej w tym pomóc…
Akcja Clariel rozgrywa się 600 lat przed narodzinami Sabriel - bohaterki pierwszego tomu trylogii
o Starym Królestwie, która podbiła świat i uczyniła z australijskiego pisarza Gartha Nixa gwiazdę pierwszej wielkości. Trzy tomy Sabriel, Lirael i Abhorsen uważane są za jedno z najważniejszych osiągnięć współczesnej literatury fantasy.

3. Sekretne życie pszczół - Sue Monk Kidd


Niestety, nadal moje plany dotyczące "Czarnych skrzydeł" tej autorki nie weszły w życie... Może "Sekretne życie pszczół" w nowej okładce uda się przeczytać.


OPIS: 

Pachnąca miodem, ciepła, wzruszająca i przerażająca zarazem opowieść o konfliktach na tle rasowym i kobiecej przyjaźni ponad podziałami. Lily jest biała, ma 14 lat, oschłego, agresywnego ojca i olbrzymie poczucie winy. Przed dziesięcioma laty przez przypadek zastrzeliła swoją matkę. Spokój pomagają jej odzyskać noszące imiona letnich miesięcy, czarnoskóre mieszkanki pewnej pasieki w Tiburon, gdzie Lily trafia, jadąc śladami mamy. Ale nawet ten niezwykły azyl, gdzie pszczoły wiodą swoje sekretne życie, nie chroni przed światem zewnętrznym. Najważniejsza jest wiara w siebie… 

Zekranizowana z sukcesem niezwykła książka przetłumaczona na 36 języków, sprzedana w samych Stanach Zjednoczonych w nakładzie ponad 6 milionów egzemplarzy, opowiada o przerażającej codzienności stanów południowych Ameryki połowy lat sześćdziesiątych XX wieku, kiedy niewolnicy odzyskali już wolność, ale tylko na papierze. 

4. Wahadło Foucaulta - Umberto Eco


Teraz trochę inny gatunek. Bardzo zainteresowała mnie ta powieść... zwłaszcza, że napisał ją wybitny Umberto Eco.



OPIS: 
Wahadło Foucaulta można nazwać erudycyjną powieścią sensacyjną. Trzej mediolańscy intelekualiści, zainteresowani historią i naukami hermetycznymi, zaczynają snuć hipotezy ma temat tajnych zamierzeń templariuszy i legendarnych różokrzyżowców, którym przypisywano dążenia do zawładnięcia światem. Bohaterowie powieści wymyślają własny Plan. Tymczasem na ich drodze stają zagadkowe postacie, a nagromadzenie niesamowitych wypadków sprawia, że zacierają się granice rzeczywistości. Odkrywanie rzekomej prawdy przeradza się w obsesję. Rezultaty dociekań prowadza do sytuacji znacznie bardziej dramatycznych niż ktokolwiek mógł to przewidzieć. Dochodzi nawet do zbrodni.
Czym jest ta niezgłębiona dotąd tajemnica owych tajemnych zgromadzeń? - na to pytanie autor nie udziela jasnej odpowiedzi, podejmując z czytelnikiem wyszukaną grę intelektualną i zachęcając do własnych wniosków i poszukiwań. W tej fascynującej, wielowątkowej powieści Eco zastanawia się nad spiskową teorią dziejów i jak zwykle po mistrzowsku balansuje między erudycją i schematami kultury popularnej, zaspokajając gusty szerokiego kręgu odbiorców literatury.


A czy Wy czekacie na któreś z przedstawionych przeze mnie zapowiedzi?

wtorek, 24 lutego 2015

84# Krawędź wieczności - Ken Follett

"Słabe kobiety się zmieniają, żeby zadowolić mężczyzn (...)."


Tytuł: Krawędź wieczności
Tytuł oryginału: Edge of Eternity
Autor: Ken Follett (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Seria: Trylogia Stulecie, tom 3
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788378859970
Liczba stron: 1136
Forma: papierowa (moja biblioteczka)
Moja ocena - 10/10!



WSTĘPNIE...

       W końcu się doczekałam trzeciej części monumentalnej trylogii "Stulecie, obejmującej lata 1912-2008. Prawie cały XX wiek i kawałek XXI wieku zostały rozłożone na czynniki pierwsze przez Folletta na niecałych 3300 stronach. W skrócie: jest to opowieść o pięciu rodzinach: angielskiej, walijskiej, rosyjskiej, amerykańskiej i niemieckiej, których członkowie są uwikłani w najważniejsze wydarzenia XX wieku. W kolejnych tomach rodziny się przenikają tworząc mieszaninę rożnych kultur, co często jest dla nich trudne.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

      Akcja tej części obejmuje lata 1961 (kiedy został wzniesiony Mur Berliński) - 2008 (kiedy Barack Obama został prezydentem Stanów Zjednoczonych). Bohaterowie są w samym środku wielkich wydarzeń. Georgy Jackes (wnuk Lva Peskhowa) pochodzi z mieszanego związku i walczy o równouprawnienie. Jest bliskim doradcą Roberta Kennedy'ego, więc często ma styczność z prezydentem Johnem Kennedy. Dimka Dworkin (wnuk Grigorija Peskhowa) stoi natomiast po drugiej stronie - jest asystentem Chruszczowa i znajduje się w samym centrum kryzysu kubańskiego, natomiast jego siostra Tanja została zesłana "za karę" na Kubę. Rebbeca Hoffman, adoptowana córka Carli pragnie uciec z Niemiec Wschodnich, gdy dowiaduje się, że jej mąż wziął z nią ślub, aby śledzić jej rodzinę i przyjaciół. Niestety ucieczka staje się trudniejsza, gdy zostaje wzniesiony Mur Berliński...


     W dwóch poprzednich recenzjach wychwalałam pod niebiosa Folletta, więc chyba w tym przypadku jest to już zbędne. Bohaterowie dalej są wspaniale skonstruowani, a historyczne fakty wplecione w zwykłe życie bohaterów znowu Folletowi wyszło rewelacyjnie. Przyznam, że historii powojennej nie znam zbyt dobrze. Wiedziałam np. tylko, że była zimna wojna i pomiędzy kim, ale zbyt wielu szczegółów nie znałam, bo jakoś bardzo mnie to nie interesowało. Jednak jak się czyta powieść historyczną, gdzie bohaterowie towarzyszą znanym ludziom i są wplątani w bardzo ważne historycznie wydarzenia, to wtedy o wiele łatwiej przyswaja się pewne fakty. Dzięki temu poczytałam też więcej o historii II poł. XX wieku w internecie. 
Z najmłodszych bohaterów, będących wnukami i wnuczkami osób z pierwszej serii najbardziej polubiłam Rosjankę Tanję i Anglika Dave'a. Tanja, mimo że mieszka w Rosji i jej rodzina raczej popiera komunizm, ma odmienną opinię, co do tego ustroju i stara się w miarę swoich możliwości z nim walczyć. Uwielbiam wszystkich z rodziny Williamsów (najpierw Ethel, potem Llyoda i jego żonę Daisy), więc nie było możliwości, żebym nie polubiła Dave'a, mimo że jest tak różny od swoich przodków. Co do Amerykanów - myślałam, że wątek walki o prawa czarnoskórych obywateli Stanów Zjednoczonych będzie trochę lepiej poprowadzony, a niekiedy był trochę nudnawy. Jednak bardzo cieszę się z dobrze przeprowadzonego wątku polskiego. 

     Ta recenzja jest również podsumowaniem całej trylogii, nie tylko trzeciej części. Najbardziej podobała mi się pierwsza część, a to dlatego, że czasy I wojny światowej interesują mnie najbardziej. Jestem zafascynowana życiem arystokracji, głównie brytyjskiej i uwielbiam czytać o romansach pomiędzy służącą, a lordem i ogólnie o życiu obu społeczności. Dlatego od razu polubiłam Ethel, walijską służącą i lady Maud, arystokratkę, które pomimo różnego pochodzenia zaprzyjaźniły się, a Maud zrobiła coś całkowicie niewybaczalnego dla jej rodziny - wyszła za mąż w tajemnicy za mężczyznę nie pochodzącego z Wielkiej Brytanii. 

PODSUMOWUJĄC...

          Wstyd się przyznać, ale ostatnie dwa rozdziały - czyli obalenie Muru Berlińskiego, a co za tym idzie zjednoczenie się rodziny Franców oraz rozdział, w którym Barack Obama wygrywa wybory na prezydenta, a ogląda to rodzina Jackesów - czarnoskórych obywateli Stanów Zjednoczonych, wywołały u mnie łzy. Przez ponad 3 tys. stron poznawałam bohaterów, ich rodziny oraz przezywałam z nimi ważne politycznie wydarzenia i te dwa zdarzenia wywołały u mnie wielkie emocje. Lepszego zwieńczenia trylogii nie mogłam sobie wymarzyć.

TRYLOGIA STULECIE:
Upadek gigantów           Zima świata           Krawędź wieczności

Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
1. W 200 książek dookoła świata
2. Czytam opasłe tomiska
3. Wyzwanie biblioteczne
4. Klucznik

niedziela, 22 lutego 2015

83# Abhorsen - Garth Nix

"Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?

Tytuł: Abhorsen
Autor: Garth Nix (pochodzenie: Australia)
Seria: Stare Królestwo, tom 3
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania:  listopad 2014
ISBN: 9788308054376
Liczba stron: 424
Forma: papierowa (moja biblioteczka)
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

      Dwie części trylogii dziejącej się w Starym Królestwie, gdzie magia jest na porządku dziennym są już za mną. Była to bardzo ciekawa lektura i dzięki tym książkom polubiłam nowy gatunek, jakim jest fantasy z elementami magii i z nadprzyrodzonymi zwierzętami, czy stworzeniami. Teraz przyszedł czas na zwieńczenie całej trylogii "Abhorsenem". 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          To już ostatni tom przygód przedstawicielek rodu Abhorsenów. W drugiej części postać Sabriel została jakby zepchnięta na drugi plan, a główną bohaterką była Lirael, natomiast w "Abhorsenie" historie dwóch kobiet toczą się równomiernie i mają tak samo ważne znaczenie, choć jednak to nadal "Lirael" pojawia się częściej. Jednak obie próbują nie dopuścić do powstania zła, które chyba nigdy nie było tak niebezpieczne, jak jest teraz. Sabriel 20 lat temu pokonała Kerrigora, ale to był tylko pikuś w porównaniu do odradzającego się zła... Szkoda tylko, że Ellimere, czyli córka Sabriel nie miała zbyt rozbudowanego wątku. Garthowi Nixowi bardzo dobrze wychodzą sylwetki kobiece, wiec gdyby rozszerzył trochę wątek Ellimere, mogłoby być jeszcze ciekawiej.

         "Abhorsen" jest kontynuacją "Lirael", bo akcja nie poszła do przodu, tylko została wznowiona w tym samym momencie, w którym zakończył się drugi tom. Lirael ponownie łączy swoje siły z księciem Samethem i przejmuje obowiązki Abhorsena, gdy dowiaduje się pewnej niepokojącej wieści. Nadal toarzyszą im ich zwierzaki - kot Mogget, który do samego końca ukrywa, czym naprawdę jest i Podłe Psisko, bardzo oddane swojej pani, w odróżnieniu od Moggeta. Pod koniec również Podłe Psisko ujawnia, kim naprawdę jest. 

           Bardzo jestem zadowolona z faktu, że odkryłam tę serię i przekonałam się do tego typu literatury. Szkoda tylko, że tak późno. Cała trylogia jest magiczna i fantastycznie skonstruowana. Jedną z większych zalet są bohaterowie, a właściwie bohaterki, które w tym przypadku wygrywają "walkę" z postaciami męskimi. Zarówno Sabriel, jak i Lirael to dwie wspaniale zarysowane sylwetki, którym kibicuje się od samego początku i które nie zrażają niczym czytelnika, jak to czasem bywa z głównymi bohaterkami. Panowie niestety wypadli blado przy kobietach, ale nie jest to jakąś wielką wadą według mnie. Po prostu kobiety są górą, w tym przypadku. Co do zakończenia - naprawdę bardzo mi się podobało. Było zaskakujące i w ciekawy sposób zamknęło całą serię. Choć po cichu liczyłam na jakiś mały romansik Lirael z Nickiem... No cóż, nie zawsze można dostać to, czego się chce.

PODSUMOWUJĄC...

     Niecierpliwie czekam na marcową premierę prequela tej serii - "Clariel", która ma opowiadać o wydarzeniach sprzed 600 lat, przed narodzinami Sabriel. Bardzo jestem ciekawa, o czym ona będzie... Może o powstaniu Kamieni Kodeksu? Byłoby to bardzo interesujące. Ale na to jeszcze muszę trochę poczekać. A was zachęcam do sięgnięcia po trylogię Stare Królestwo!

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu

Seria Stare Królestwo
Sabriel                Lirael                Abhorsen

Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
1. W 200 książek dookoła świata
2. Czytam fantastykę
3. Czytam opasłe tomiska
4. Klucznik
5. Okładkowe love

sobota, 21 lutego 2015

Wywiad z Magdaleną Marków

Moją opinię na temat książki "Wybraniec", czyli pierwszej części z trylogii Smocza Krew autorstwa Magdaleny Marków już znacie. Jak już wspominałam, autorka walczy o wydanie tej powieści w formie papierowej, a ja mam nadzieję, trochę jej w tym pomagam. Dlatego chciałabym Wam trochę przybliżyć postać autorki, która odpowie na kilka pytań o sobie, jak i o swojej twórczości. Zapraszam na wywiad.

1. Skąd pomysł na trylogię "Smocza krew"? Jak przyszedł on Pani do głowy?
Pomysł napisania własnej powieści przyszedł całkiem spontanicznie. Od dziecka uwielbiałam czytać książki więc pewnego dnia pomyślałam że może warto stworzyć własną opowieść. Usiadłam więc i zaczęłam pisać początkowo ręcznie, a dopiero później na komputerze. Wówczas okazało się że pisanie sprawia mi równie wielką frajdę jak czytanie. 

2.  Czy ma Pani koncept już na całą fabułę trylogii i zna jej zakończenie?
Tak. II część jest już napisana, a III w trakcie pisania. Zakończenie całej trylogii jest już napisane i spoczywa sobie bezpiecznie w osobnym pliku. 

3. Czy lubi Pani nie tylko pisać o magicznym świecie fantasy, ale również czytać książki z tego gatunku?
Od dziecka mam sentyment do książek z tego gatunku. Dorastałam w towarzystwie takich autorów jak C.S. Lewis, J.R.R. Tolkien oraz rodzimego pisarza Andrzeja Sapkowskiego. I nadal chętnie sięgam po ten gatunek literacki. 

4. Czy wzorowała się Pani na jakimś sławnym pisarzu powieści fantasy? Na Tolkienie, Sapkowskim?
Pan Andrzej Sapkowski jest i będzie dla mnie niedoścignionym mistrzem tego gatunku. Dlatego zawsze był dla mnie wzorem godnym naśladowania. Do dziś bardzo chętnie czytam jego książki choć wiele z nich znam już chyba na pamięć. 

5. Jak Pani pracuje, tzn. czy ma Pani wyznaczone pory na pisanie, czy może jest to spontaniczne?
Jako mama nie za bardzo mam możliwość wyznaczenia sobie stałej pory więc przeważnie jest to spontaniczne. Najczęściej piszę jednak wieczorami lub w nocy. 

6. W Pani powieści najbardziej zaciekawił mnie sposób przedstawienia jednorożców. A która z przedstawionych w książce ras jest Pani ulubioną?
Zdecydowanie smoki, nie są ani jednoznacznie dobre ani też złe. Poza tym do gadów również mam sentyment. Gdyby nie dziecko zapewne w domu stałoby terrarium z wężami.

7. Czytając "Wybrańca", miałam wrażenie, że nie chciała Pani żadnego bohatera przypisać do określonej roli, tzn. czarnego charakteru lub bohatera pozytywnego. Czy mam rację?
Osobiście nie lubię szufladkowania, ludzie nie są tylko dobrzy albo tylko źli. Tak naprawdę uważam że każdy z nas ma w sobie tę mroczną stronę choćby nawet był wcieleniem dobroci. Podobnie ktoś kto wydaje się zły do szpiku kości może mieć dobre cechy. 

8. Na Pani fanpage'u znalazłam mapkę Półwyspu Lineland. Jeśli powieść zostanie wydana w formie papierowej, to czy ta mapka się w niej znajdzie? Czy jest to Pani dzieło?
Mapka jest moim dziełem i postaram się by znalazła się w książce papierowej. Sama cenie takie dodatki bo umożliwiają „podróż palcem po mapie” śladem naszych bohaterów.

9. Do której z bohaterek ma Pani największy sentyment? Do Mary, Dhalii, Neili, czy może do jeszcze jakiejś innej?
Największym sentymentem darzę Neilę, być może dlatego że przypisałam jej wiele własnych cech. Poza tym nie jest salonową pięknością i ma charakterek. W kolejnej części jej postać zostaje trochę bardziej rozbudowana i można się dowiedzieć kilku szczegółów z jej przeszłości. 

10. I jeszcze jedno pytanie na koniec. Czy jeśli marcowy projekt wydania papierowej wersji "Wybrańca" nie powiedzie się (mam nadzieję, że taki scenariusz się nie ziści), zrezygnuje Pani z dalszych prób wydania tej książki?
Raczej nie, wszak nigdy nie rezygnuje się z marzeń. Choć czasem trzeba je odłożyć na trochę późniejszy termin. Na pewno będę dążyć z uporem maniaka żeby książka została wydana bo nie wyobrażam sobie życia bez pisania. 

***
Bardzo dziękuję Pani Magdalenie za możliwość przeprowadzenia wywiadu i zaspokojenie mojej ciekawości. A czy Wy zainteresowaliście się losem "Wybrańca"?

czwartek, 19 lutego 2015

82# Sekret Julii - Tahereh Mafi

"Wiedziałam, że słowa mogą ranić, ale nie wiedziałam, że mogą zabić. "



Tytuł: Sekret Julii
Autor: Tahereh Mafi (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: Otwarte
Seria: Dotyk Julii, tom 2
Data wydania: lipiec 2013
ISBN: 9788375151459
Liczba stron: 437
Forma: własna biblioteczka
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

     Jeśli czytaliście moją recenzję pierwszej części pt. "Dotyk Julii", to wiecie, że byłam zachwycona w jaki sposób autorka przedstawiła świat w przyszłości. Nie mogłam już dłużej odkładać kontynuacji, więc sięgnęłam po drugą część, mimo, że kolejka oczekujących książek jest bardzo liczna. Ale chciałam ponownie zanurzyć się w świat Julii... Mogą pojawić się spoilery dotyczące pierwszej części!

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          Wydarzenia opisane w tej części dzieją się dwa tygodnie po końcówce "Dotyku Julii". Wtedy poznaliśmy ją jako uwięzioną, strachliwą nastolatkę, a teraz Julia staje się wojownikiem. Chociaż nie czuje się jeszcze pewnie w miejscu, w którym przebywa, na pewno znajduje się w o wiele lepszej sytuacji, niż na początku. Jednak wielkimi krokami zbliża się wojna, a bohaterka musi trenować, aby opanować swoje umiejętności, które mogą być w tym przypadku kluczowe. Jednak tym razem ma przy sobie swojego ukochanego i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa. Jednak sielanka nie trwa długo, bo Adam coś przed nią ukrywa... i jest to związane z możliwością dotykania Julii...


         Bardzo ciekawym i chyba moim ulubionym bohaterem jest Kenji, który swoimi wygłupami i żartami rozładowuje bardzo napiętą atmosferę panującą w całej powieści. Dzięki niemu nie jest to tylko ponura dystopia, ale czasem wywołująca uśmiech na twarzy. Ale potrafi być też poważny kiedy trzeba i aż się dziwię, że miał dla Julii tyle cierpliwości, bo mówiąc szczerze momentami bardzo mnie denerwowała swoim użalaniem się nad sobą i robieniem rzeczy, których nie powinna, ale "przepraszam to silniejsze ode mnie, już nigdy tego nie zrobię". To było naprawdę irytujące i trochę straciłam do niej przez to sympatię. Kolejnymi postaciami, które dobrze, że zostały włączone do fabuły są bliźniaczki Sara i Sonia. Są jedynymi bliskimi dziewczynami dla bohaterki, które można nazwać jej przyjaciółkami. Oprócz nich, bohaterka obraca się wyłącznie w towarzystwie mężczyzn. No i jest jeszcze Warn. Najbardziej zagadkowa postać w trylogii. Warner, który początkowo jest wrogiem Julii, który powinien nim zostać, ale to wcale nie jest takie proste. Julia jest nim w pewien sposób zafascynowana i często przekreśla te myśli o nim, bo wie, że nie powinna ich do siebie dopuszczać.

          Książka wywołała na mnie podobnie wrażenie, jak poprzedniczka, choć tym razem trochę mniej szokujące. Oswoiłam się już ze światem bohaterki, więc były to trochę inne odczucia. W tej części jest chyba jeszcze więcej akcji, o ile to możliwe. Czytając tę książkę nie można się nudzić, nie ma na to czasu. Autorka pokazuje,  że nawet pozytywny, dobry bohater miewa myśli i robi rzeczy złe, choć wie, że takie są. Julia wcale nie jest biedną dziewczyną, która przez swoją moc nieumyślnie krzywdzi innych, choć tak o sobie myślała. Czasem robi to z premedytacją, ale dalej pozostaje po stronie dobra, czyż nie? Nie jestem pewna, co autorka chciała przez to przekazać... Bardzo mnie to zaskoczyło, bo jednak większość bohaterek dystopijnych nie krzywdzi ludzi.
        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Dałam ocenę nieco niższą, niż poprzedniczce, bo czegoś mi zabrakło. Może tej świeżości, która była w "Dotyku Julii"? Ale przecież trudno wymagać świeżości w drugim tomie. Trzecia część już czeka na swoją kolej i bardzo możliwe, że również i ją trochę przyspieszę. Nie mogę się doczekać zakończenia trylogii, chcę się dowiedzieć, jak to z ta Julią tak naprawdę jest...

Seria "Dotyk Julii"
Dotyk Julii        Sekret Julii           Dar Julii

Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
1. W 200 książek dookoła świata
2. Klucznik
3. Czytam fantastykę
4. Czytam dystopie
5. Okładkowe love


***

Mam prośbę do osób, które mają adres mojego bloga w swoich linkach. Prosiłabym, żebyście usunęli link i jeszcze raz go wprowadzili, bo już od jakiegoś czasu tytuł bloga brzmi: "Spojrzenie EM" i zostanie tak na stałe, a niestety w waszych linkach to się nie zmieniło. Wcześniejsze moje nazwy to: "Z pasją o książkach" lub "Książki to moja pasja". Dziękuję ;)

środa, 18 lutego 2015

81# Wybraniec - Magdalena Marków



Tytuł: Wybraniec
Autor: Magdalena Marków (pochodzenie: Polska)
Seria: Smocza Krew, tom 1
Wydawnictwo: Goneta
Liczba stron: 420
Forma: e-book
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

       Chciałabym wam przedstawić recenzję książki "Wybraniec" naszej rodzimej autorki Magdaleny Marków, która jest pierwszą częścią zaplanowanej trylogii "Smocza Krew". Mam zaszczyt patronować projektowi wydania książki nie tylko w postaci e-booka, jak na razie, ale również w wersji papierowej. Niedługo na moim blogu pojawi się informacja dotycząca projektu, ale na razie chcę się z wami podzielić moją opinią dotyczącą książki fantasy polskiej autorki. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          Elfy, smoki, wilkołaki, czarownice, jednorożce - cała gama magicznych stworzeń i postaci. A w samym środku znajduje się on, Drasan - człowiek. Jednak nie taki zwykły człowiek, bo Drasan skrywa pewną tajemnicę. Posiada wielką, magiczną moc zwaną Energią Smoczego Ognia i nikt nie może się o niej dowiedzieć. Główny bohater jest również następcą tronu Królestwa Sheardon i ciąży na nim wielka odpowiedzialność z tym związana. Jednak  pewnego dnia dowiaduje się całej prawdy o sobie i zdaje sobie sprawę, że do tej pory był ciągle okłamywany. Jednak teraz, gdy potężna czarownica Dhalia chce go mieć tylko dla siebie, aby zrealizować tylko sobie znane plany, Drasan nie może się poddać, tylko musi walczyć o swoje życie, jak i o całe królestwo.

          Nie umniejszając wyobraźni autorki, nie spodziewałam się tak dobrej książki i trochę mi wstyd z tego powodu, że nie wierzyłam, by świat fantasy przedstawiony przez polską, początkującą pisarkę mógłby być tak dopracowany i fascynujący! W tej powieści nie ma miejsca na przypadki. Tutaj wszystko jest bardzo dobrze obmyślone i wszyscy bohaterowie znaleźli się w fabule nie bez powodu. Akcja obejmuje tak naprawdę kilka miejsc, nie jest monotonna i nie opowiada wyłącznie o głównym bohaterze. Oprócz losów Drasana śledzimy  również wędrówkę Yarreda (najlepszego przyjaciela Drasana), najemniczki Ulrici, pięknej uratowanej przez Yarreda Mary, złodzieja Dariusa oraz czarownicy Tanary. Jeszcze gdzieś indziej toczy się historia jednorożca Askhana, a Drasan spotyka na swojej drodze zabójczynię Neilę. Na nudę w żadnym wypadku nie można narzekać, autorka bardzo urozmaiciła całą fabułę. A galeria bohaterów jak widać jest naprawdę liczna i zróżnicowana, wiec nie brakuje złych i dobrych charakterów, choć wydaje mi się, że autorka jednak nie chciała przypinać im "łatek", tylko pokazać, że nawet "dobry" bohater może czasem popełniać złe czyny i na  odwrót - czarny charakter ma czasem przebłyski dobroci. 

          Bardzo ciekawym dodatkiem do serii jest mapka przedstawiająca Półwyspem Lineland, w którym znajduje się Królestwo Sheardon oraz inne tereny, w których dzieje się akcja. Mapkę można zobaczyć na fanpage'u autorki (https://www.facebook.com/pages/Smocza-Krew/1494026847494157?fref=ts). Mam nadzieję, że jeśli książka zostanie w końcu wydana w formie papierowej, to autorka tę mapkę zamieści, bo ja osobiście uwielbiam takie dodatki w literaturze fantastycznej. Zawsze możemy śledzić wędrówkę bohaterów. Zakończenie zostawia nas w wielkiej niepewności i tajemnicy, aż chciałoby się przeczytać od razu drugą część....

PODSUMOWUJĄC...

    "Wybraniec" jest pierwszą częścią wspaniale zapowiadającej się serii Smocza Krew. Półwysep Lineland to perfekcyjnie dopracowany świat przedstawiony przez autorkę, a magiczne stworzenia 
tylko dopełniają doskonale skonstruowaną fabułę. Magdalena Marków przełamuje wszelkie schematy książek fantastycznych ukazując wiele różnic pomiędzy klasyczną fantastyką, a jej powieścią. Tutaj nic nie jest oczywiste... Naprawdę apeluję do was, abyście pomogli spełnić marzenie pisarki i przyczynili się wypuszczenia tej książki na rynek. Niedługo pojawi się więcej informacji na ten temat, ale miejcie w pamięci moją bardzo pozytywną recenzję. Polecam!

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorce Magdalenie Marków.

Recenzja bierze udział w wyzwaniach czytelniczych:
1. W 200 książek dookoła świata
2. Czytam fantastykę
3. Czytamy e-booki
4. Czytam opasłe tomiska
5. Polacy nie gęsi
6. Książkowe podróże

poniedziałek, 16 lutego 2015

English matters 50/2015



Czasopismo: English Matters 50/2015
Miesiąc: styczeń/luty
Wydawnictwo: Colorful Media


This & That

Pierwszy artykuł "This & That" jest małym podsumowaniem dotychczas wydanych 50 numerów czasopisma w pigułce tzn: jakie wydania specjalne powstały, o jakich sławnych osobach pisał EM, jakie miejsca odwiedził i jakie tematy poruszył.


People and Lifestyle

Artykuł "Budding Royals" (tł. "Przyszły monarcha") nawiązuje do okładki, a mianowicie opowiada o Williamie, Kate i ich małym George'u. Jest to artykuł dotyczący małżeństwa i rodzicielstwa nie tylko wcześniej wspomnianej pary, ale również Charlesa i Diany oraz królowej Elżbiety jako matki. Bardzo mi on przypadł do gustu.


"About the US Department of State" (tł. "Departament Stanu") jest obszernym wywiadem z pracownicą służby dyplomatycznej Stanów Zjednoczonych. Pani ta zdradza tajniki swojej pracy, główny cel i misję tej instytucji oraz wypowiada się w sprawie konfliktu pomiędzy Rosją i Ukrainą.

Publikacja "Making Learning Easier" (tł. "Spraw, żeby nauka była łatwiejsza") to kilka podpowiedzi, w jaki sposób, albo raczej za pomocą czego można się w łatwiejszy sposób uczyć, zwłaszcza, gdy brakuje zaangażowania z naszej strony. Nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak Live Scribe pen. Jest to długopis, którym piszemy notatki, a który wysyła ten sam tekst na naszego tableta, czy laptopa. Ciekawy gadżet i artykuł również.

Culture


Tym razem w dziale o kulturze pojawił się artykuł "Grey Uncovered" (tł. "Grey zdemaskowany"), który poświęcony jest słynnemu bohaterowi trylogii E.L. Jamesa. Z tej publikacji można się dowiedzieć, jak autor wpadł na pomysł napisania pierwszej powieści i jak ciężko było wybrać aktora do roli tytułowego Greya. 


Bardzo ciekawym artykułem jest "Univeristy with a Soul" (tł. "Uniwersytety z duszą"), w którym opisane są najsłynniejsze uniwersytety w Szkocji, Walii i Irlandii, m.in. St. Andrews, do którego uczęszczali William i Kate.  Są pokazane zdjęcia uniwersytetów, który są naprawdę stare i piękne.


Jak zawsze, tak i tym razem umieszczony został tekst piosenki wraz z jego tłumaczeniem w artykule "Don McLean - American Pie". Zazwyczaj nie jest łatwo przetłumaczyć niektóre piosenki, jeśli się nie zna utartych zwrotów i próbuje przetłumaczyć  dosłownie.

Language


Z artykułu "What's in a name" (tł. "Co jest w nazwie") poznamy wiele idiomów angielskich z imionami i dowiemy się ,dlaczego akurat te imiona zostały do nich użyte. Często związane są np. z historycznymi postaciami. 

Travel

W podróż wybraliśmy się do oszałamiającego Amsterdamu ("Dizzying Amsterdam") gdzie dowiedzieliśmy się, co warto zjeść i ... zażyć. Warto spróbować holenderskich serów, czekolady, wafli z kleistym nadzieniem toffi i zapalić trawkę. Podobno w całym mieście non stop unosi się jej słodki zapach. Miasto słynie również z licznych kanałów i rowerzystów. 

Conversation matters


Artykuł "In a mountain resort" (tł. "W górskim kurorcie") jest napisany w formie lekcji. Przedstawione są trzy dialogi, w których klienci meldują się do ośrodków wypoczynkowych w górach i zadają pytania recepcjoniście, wypożyczają różne sprzęty lub wybierają się na przejażdżkę kolejką górską. 

Leisure

Ostatni artykuł zatytułowany "Annual Celebrations'" (tł. "Świętowanie rocznicy") opowiada o świętowaniu przez ludzi rożnych rocznic. Jest tutaj również trochę zróżnicowania kulturowego. 

Ten numer był według mnie o wiele lepszy, niż poprzedni - 49/2014. Jednak zachęcam do przeczytania również poprzedniego wydania.

Za możliwość przeczytania czasopisma dziękuję wydawnictwu

niedziela, 15 lutego 2015

"Dla Ciebie wszystko" - książka Sparksa i jej adaptacja filmowa

Dziś są Walentynki, więc i ja jestem w trochę walentynkowym nastroju. Dlatego dzisiejszy post będzie poświęcony książce i filmowi typowo miłosnemu. Jest to porównanie powieści Nicholasa Sparksa (guru romansów) - "Dla Ciebie wszystko" z adaptacją filmową.


OPIS:
Wzruszająca opowieść o spotkaniu po latach, potrzebie miłości i trudnych wyborach, z których żaden nie jest do końca właściwy. Dawson i Amanda czasy pierwszej młodości mają już za sobą. Obydwoje po czterdziestce, przyjeżdżają po latach do swojego rodzinnego miasta na pogrzeb starego przyjaciela i opiekuna. Kiedyś, lata temu, byli w sobie zakochani. Amanda pochodziła z dobrej, zamożnej rodziny, bliscy Dawsona należeli do przestępczego półświatka. Różnice społeczne, wychowanie, wreszcie nieprzychylni ludzie sprawiły, że tych dwoje nigdy nie mogło być razem. Dawson, który niegdyś niechcący zabił człowieka, nigdy się z tym nie pogodził i żyje samotnie, pokutując za dawne winy. Amanda, obecnie żona alkoholika, urodziła czworo dzieci i pochowała jedno z nich. Losy obydwojga naznaczone są tragedią. Teraz dawni kochankowie spotykają się ponownie i pogrzebane przed laty uczucie powraca.

Moja krótka opinia o książce z 2014 roku:

Opowieść dzieje się w czasach współczesnych, gdy główni bohaterowie, czyli Amando Collier i Dawson Cole mają około 40 lat i spotykają się po wielu latach. Często również pojawiają się retrospekcje z ich młodości, żebyśmy mogli bardziej sobie przybliżyć ich miłość oraz ogólnie nastoletnie życie.
Książka zaczęła się ciekawie, później było trochę gorzej, troszkę za cukierkowato jak dla mnie, a końcówka była naprawdę dobra. Spodziewałam się całkiem innego zakończenia, ale Sparks jednak potrafi zaskoczyć. Nigdy nie wiadomo, czy to książka z serii happy end, czy śmierć.
Czyta się bardzo szybko, bo są dość duże litery i spore rozstępy między wierszami. Myślę, że nawet w jeden dzień można ją połknąć. Polecam, jak każdą jego powieść. Niedługo zabiorę się za następną.

Ogólnie nic specjalnego. Sparks ma o wiele lepsze powieści, niż ta, chociaż nie powiem, że był to czas stracony. Książką przeczytałam jakieś pół roku temu i dopiero przypomniałam sobie, że przecież powstał film na podstawie powieści. I obejrzałam...


kadr z filmu "Dla Ciebie wszystko"

Pierwszy raz recenzuję film, ale po prostu musiałam to zrobić... Uwielbiam wszystkie ekranizacje powieści Sparksa, jeszcze nie było nudnej adaptacji. Film mnie zachwycił. O wiele bardziej, niż książka, która była momentami nudna, momentami nieco cukierkowata, ale scenarzysta wykonał kawał świetnej roboty. Przez połowę filmu nie schodził mi uśmiech z twarzy, bo Amanda i Dawson byli razem przeuroczy. Później zaczęło się robić wzruszająco, gdy pokazana została retrospekcja, dlaczego nastolatkowie musieli się rozstać... A pod koniec 
łzy po prostu płynęły mi po twarzy. Sama nie wiem, czy Sparks powinien zakończyć tę historię happy-endem, czy jednak nie... 


kadr z filmu "Dla Ciebie wszystko"
Polecam najpierw zapoznać się z książką, a później obejrzeć piękny i wzruszający melodramat o sile młodzieńczej miłości i przeznaczeniu...

sobota, 14 lutego 2015

80# Zatoka Latarni - Kimberley Freeman




Tytuł: Zatoka Latarni
Autor: Kimberley Freeman (pochodzenie: Australia)
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania:  luty 2015
ISBN: 9788310125187
Liczba stron: 491
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 8+/10



WSTĘPNIE...

     Jakiś czas temu czytałam wspaniałą książkę "Wzgórze Dzikich Kwiatów". Jest to książka typu: "zagadka z  przeszłości, która odkrywa główna bohaterka". Pewnie już wiecie, że uwielbiam takie książki. A jak dowiedziałam się, że w Polsce została wydana druga powieść autorki, Kimberley Freeman, to po prostu  musiałam ją mieć! Nie ważna nawet była fabuła, ważne, że jest to książka pani Freeman.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     

          Jednak sama fabuła już mnie bardzo zainteresowała - zagadka sprzed 110 lat, dotycząca I połowy XX wieku... O niczym innym nie mogłam marzyć. Zwłaszcza, ze akcja dzieje się w pięknym miejscu - w ciekawie brzmiącej Zatoce Latarni w Australii. Początek jest bardzo tajemniczy i zachęcający. Jest to wycinek z gazety z 1901r., w którym jest napisane, że zatonął statek, w którym płynął syn znanego lorda Winterbourne i wszyscy pasażerowie zginęli. Rodzina Winterbournów jest jedną z największych w przemyśle jubilerskim, a zmarły pasażer miał przekazać dar dla Królowej Wiktorii... Jednak później czytamy prolog, który zaprzecza artykułowi, bo pewna kobieta ubrana w mokrą suknię targa wielkie kufer po plaży....

          Jak taki wstęp mógł mnie nie zainteresować? Historia idealnie wpasowująca się w moje klimaty. Autorka stopniowo wprowadza dalszą część historii, bo po tym oszałamiającym wstępie poznajemy główną bohaterkę współczesności - Libby, która właśnie straciła mężczyznę, którego kochała od dwunastu lat A jak ten mężczyzna się nazywał? Oczywiście Winterbourne. Libby postanawia wrócić w rodzinne strony, gdzie Mark kupił dla niej domek jego przodków i pogodzić się z siostrą, z którą nie widziała się od 20 lat. I tutaj mamy kolejną tajemnicę, a początkowo autorka daje tylko małe wskazówki. Wszystko wyjaśnia się trochę później. Rodzinne strony Libby to tytułowa Zatoka Latarni - piękny zakątek w Australii. 
Drugą bohaterka jest Isabella, która jako jedyna uratowała się z katastrofy statku "Aurora" i która nie chce zostać znaleziona. Przyjmuje inne nazwisko i odnajduje drogę do latarni, w której spotyka mężczyznę imieniem Matthew. Isabella nie chce wrócić do swojego dawnego życia, do rodziny jej męża, której się boi i która jej nie rozumie. Pragnie uzbierać pieniądze pracując jako niania małego Xaviera i udać się w podróż do Nowego Jorku, gdzie mieszka jej siostra. Tylko, czy jej marzenie się spełni?

          Mimo, że kobiety dzieli aż 110 lat, to łączy je bardzo wiele. Skrywane tajemnice, ucieczka od dotychczasowego życia, chęć spróbowania od nowa oraz piękna Zatoka Latarni, w której obie poznają swoich ukochanych. Kimberly Freeman po raz kolejny mnie nie zawiodła stwarzając poruszającą i bardzo ciekawą historię dwóch kobiet, a odkrywanie tajemnic obu z nich sprawiło mi ogromną przyjemność. Przy czytaniu tej powieści nie ma mowy o zanudzeniu się, bo z każda kolejną stroną coraz bardziej chce się poznać dalsze losy Isabelli i Libby oraz w końcu odkryć tajemnice. Obie kobiety są bardzo interesującymi bohaterkami i obie historie czytałam z wypiekami na twarzy. Razem z bohaterkami przeżywamy mnóstwo emocji - od smutku, rozpaczy po stracie bliskich osób, aż po nadzieję na lepszą przyszłość, miłość i szczęście. Od lektury bardzo trudno się oderwać, więc uprzedzam, że jak już zabierzecie się za czytanie tej powieści, to pochłoniecie ją w ekspresowym tempie. 
        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Z czystym sercem polecę wam tę wspaniałą książkę, tak jak i poprzednią autorki - "Wzgórze Dzikich Kwiatów". Autorka oficjalnie staje się jedną z moich ulubionych i niecierpliwie czekam na kolejne jej powieści, które mam nadzieje zostaną wydane w Polsce.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu