Strony

piątek, 30 czerwca 2017

Zapowiedzi - lipiec 2017

W lipcu trochę mniej zapowiedzi, ale za to jakie!

1. Kobieta z Isla Negra - María Fasce (Sonia Draga)



OPIS: 
Oparta na faktach, przesycona zmysłowością i pełna napięcia powieść o chilijskim poecie, laureacie Nagrody Nobla, Pablo Nerudzie.

Początek lat pięćdziesiątych XX wieku. Elisa i jej matka Raquel opuszczają skromne domostwo w chilijskim Temuco i przybywają na Isla Negra. Pod swój dach przyjmuje je Pablo Neruda. Wielki, pełen najróżniejszych przywiezionych z podróży przedmiotów dom poety przypomina Elisie morską jaskinię. Podczas gdy Raquel pracuje w milczeniu jako służąca poety, Elisa przygląda się jego codziennemu życiu, odkrywa niewierności, czyta zapiski. Po pewnym czasie na Isla Negra pojawia się małżonka Nerudy, argentyńska malarka i arystokratka Delia del Carril.

Obserwując relację pomiędzy domownikami i ich gośćmi, Elisa odkrywa tajemnice miłości i pożądania, a także różne oblicza kobiecości: niezwykły urok i klasę Delii i jej przyjaciółki Victorii Ocampo, zmysłowość Matilde, kochanki Nerudy, przezroczystość pochłoniętej obowiązkami, żyjącej przeszłością matki Elisy.


María Fasce ukazuje Nerudę jako osobę genialną i jednocześnie przytłaczającą swoje otoczenie, jako człowieka okrutnego i dziecinnego, jako uwodziciela i egoistę naznaczającego życie kobiet, z którymi zetknął go los.

2. Czarna Madonna - Remigiusz Mróz (Czwarta Strona)




OPIS: 
Boeing 747 irlandzkich linii lotniczych miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy. Nigdy nie dotarł na miejsce, a kontakt z maszyną utracono gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Na pokładzie znajdowało się 520 osób, w tym narzeczona Filipa, która miała odbyć pielgrzymkę do Bazyliki Grobu Świętego.

Przez pierwsze godziny Filip wierzy, że samolot się odnajdzie. Nic nie wskazuje na zamach, straż przybrzeżna nie odnajduje wraku, a co jakiś czas do kontroli lotów dociera sygnał z transpondera.

Co stało się z boeingiem? Jaki związek ma jego zniknięcie z podobnymi zdarzeniami?
I jakie znaczenie ma obraz Matki Bożej, nazywany Czarną Madonną?


Pierwsze odpowiedzi każą Filipowi sądzić, że niewiedza naprawdę jest błogosławieństwem.

3. Rozłąka - Dinah Jefferies (Harper Collins)





OPIS: 

Malaje Brytyjskie, 1955 rok

W kraju trwa stan wyjątkowy z powodu powstania malajskiego. Lydia, żona brytyjskiego urzędnika, po powrocie z podróży dowiaduje się, że jej rodzina wyjechała na północ, więc wyrusza tam, by ich znaleźć. Ta informacja jest jednak fałszywa. W rzeczywistości mąż w tajemnicy wrócił z córkami do Anglii. Wkrótce Lydia odkrywa jego kolejne kłamstwa, zdrady i sekrety. Nie może ufać nikomu, nawet najlepszej przyjaciółce, ale nie chce zrezygnować z walki o dzieci. Odizolowana w egzotycznym, ogarniętym wojną kraju, nie daje za wygraną. Zrobi wszystko, by odzyskać córki. 

Piękna powieść pełna tajemnic, intryg, romansów i dramatycznych wydarzeń. O matce, która szuka dzieci, i dzieciach, które nie wierzą, że zostały porzucone.

4. Słodkie sekrety - Sally Hepworth (Filia)




OPIS:


Neva Bradley chce ukryć przed najbliższymi i współpracownikami szczegóły dotyczące swej ciąży, łącznie z tym, kto jest ojcem jej dziecka. Jej matka, Grace, nie spocznie, dopóki nie odkryje tajemnicy córki. Im bardziej naciska, tym Neva bardziej się w sobie zamyka. 
Babcia Nevy, Floss, przypomina sobie podobną sytuację sprzed sześćdziesięciu lat i skrywaną przed najbliższymi tajemnicę. Jeśli teraz ujawni sekret z przeszłości, życie całej rodziny się zmieni.

Floss zastanawia się, czy wyznanie prawdy jest lepsze niż zachowanie milczenia. 
Czy pewne sekrety powinny na zawsze pozostać zapomniane?

Ciepła opowieść o rodzinnych więzach, miłości, o cudzie życia i sprawach, które być może powinny pozostać w ukryciu…


Czy coś Was zainteresowało? :)

czwartek, 22 czerwca 2017

236# Dziewczyna z nagietkowym szalem - Susan Meissner





Tytuł: Dziewczyna z nagietkowym szalem
Autor: Susan Meissner (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 368
Forma: e-book
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

         "Dziewczyna z nagietkowym szalem" urzekła mnie początkowo okładką, a później opisem, gdy już go przeczytałam. Byłam bardzo ciekawa, jak tytułowy szal mógł połączyć dwie kobiety, które dzieliło około 100 lat życia i jaką pełni rolę w tej powieści. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     
         Dwie bohaterki połączone szalikiem w nagietki, które dzieli sto lat. Rok 1911, Clara jest młodziutką dziewczyną, która od pięciu miesięcy przebywa na wyspie Ellis i pracuje jako pielęgniarka. Wyspa stała się jej schronieniem przed wspomnieniami pożaru budynku, w którym pracowała wcześniej i w którym zginął jej ukochany. Mimo, że znała go jedynie dwa tygodnie, czuła, że czasem stworzyliby szczęśliwą parę, jednak nie było im to dane. Gdy na wyspie zaczynają zjawiać się pacjenci ze statku, w którym wybuchnęła epidemia szkarlatyny, Clara poznaje Andrew Glynna, którego żona umarła na statku. Pozostał mu po niej jedynie piękny szal w nagietki... Rok 2011, Taryn samotnie wychowuje córkę, gdy zbliża się dziesiąta rocznica ataku na World Trade Center, która odcisnęła ogromne piętno na psychice Taryn, która wciąż ma w pamięci stary nagietkowy szal, który uratował jej życie... Kobiety muszą przebaczyć sobie podjęte wcześniej decyzje, bo jest to jedynym wyjściem, aby znowu zaczęły żyć. 


         Książka od początku do końca wypełniona jest niewyobrażalnym bólem. Taryn, po dziesięciu latach, które minęły od ataku na WTC, którego była naocznym świadkiem, wciąż przeżywa żałobę po zmarłym mężu i obwinia się o jego śmierć. Gdyby nie poprosiła go o spotkanie z nią w restauracji na jednym z wyższych pięter, Kent prawdopodobnie mógłby uciec, gdyż pracował na piętrze, z którego wielu ludzi się wydostało. Życie z takim brzemieniem musi być bardzo ciężkie, choć oczywiście kobieta nie mogła wówczas wiedzieć, jak jej decyzja wpłynie na życie męża i jej samej. Natomiast Clarę sto lat wcześniej spotkała podobna sytuacja - gdyby Edward nie czekał na spotkanie z nią na jednym z wyższych pięter, nie musiałby skakać z okna w celu uniknięcia ognia i mógłby nadal żyć. Rozumiem późniejszą rozpacz Clary i chęć ucieczki przed wspomnieniami oraz przed samą sobą, jednak uważam, że za bardzo zaangażowała się żałobę i w myślenie, że w pożarze straciła bardzo ważną osobę w jej życiu. Edwarda znała raptem dwa tygodnie i wymieniła z nim kilka zdań, więc sądzę, że o miłości nie mogło być mowy, jedynie o zauroczeniu, czy zakochaniu. Ale oczywiście nie mogę negować jej zachowania, bo każdy ma inną psychikę, inaczej odczuwa pewne sprawy, a Clara po prostu nie mogła przeboleć, że jej marzenia o wspólnym życiu z Edwardem nigdy się nie spełnią. Wydaje mi się, że to ją najbardziej bolało, że nawet nie dostała szansy dowiedzenia się, czy ich związek miałby przyszłość. Obie bohaterki noszą w sobie tak ciężkie brzemię, że czytanie ich historii było dla mnie bardzo ciężkie. Tytułowy szal stał się łącznikiem pomiędzy dwoma historiami i dwiema bohaterkami, dla których stał się w pewnym sensie wybawieniem. Dzięki niemu zarówno Clara, jak i Taryn przebudziły się z letargu, w jakim znajdowały się po przeżyciu własnych tragedii, przejrzały na oczy i powróciły do życia. Dały sobie szansę na ponowne poczucie radości, szczęścia, a przede wszystkim na przebaczenie sobie. Dodatkowo bardzo chętnie śledziłam wątek Clary, doktora Ethana i Andrew, gdyż ciągle zastanawiałam się, kim będzie kolejny wybranek pielęgniarki, bo to było oczywiste, że któremuś z nich da szansę po śmierci Edwarda. Wątek Taryn jednak mógłby być nieco dłuższy. 

PODSUMOWUJĄC...

         "Dziewczyna z nagietkowym szalem" jest trudną powieścią o stracie i wyrzutach sumienia, które powodują ogromne rany w psychice. Jednak zakończenie tej pełnej smutku i cierpienia książki, daje pewną nadzieję, że można podnieść się po ogromnych życiowych tragediach i przebaczyć sobie decyzje, które w pewien sposób miały na nie wpływ.

wtorek, 20 czerwca 2017

235# Siostra Burzy - Lucinda Riley

"Nigdy nie jest za wcześnie, żeby się cieszyć tym co dobre.."



Tytuł: Siostra Burzy
Autor: Lucinda Riley (pochodzenie: Wielka Brytania)
Wydawnictwo: Albatros
Seria: Siedem Sióstr, tom 2
Data wydania: czerwiec 2017
Liczba stron: 576
Forma: moja własna
Moja ocena - 9/10

WSTĘPNIE...

         Lucinda Riley słynie z pisania magicznych, umiejscowionych kilkadziesiąt lat wstecz historii miłosnych. Zazwyczaj opowiada o kobietach, dla których czasy w jakich żyją, są wielką przeszkodą do samospełnienia się. Jej bohaterki jednak łamią wszelkie konwenanse i przecinają sznury nałożone im przez społeczeństwo, bo jest to jedyna droga do ich szczęścia. "Siostra Burzy" to druga część serii pt. "Siedem Sióstr" opowiadająca o sześciu wspaniałych kobietach i ich praprababkach.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     
         Ally poznaliśmy już w pierwszym tomie, gdy wraz z pięcioma siostrami przybyła do Atlantis - bajkowego zamku położonego nad Jeziorem Genewskim, gdzie wszystkie się wychowały. Dowiaduje się, że jej ukochany ojciec Pa Salt zmarł, lecz jeszcze przed śmiercią postanowił, aby wszystkie jego adoptowane córki miały możliwość poznania swojego pochodzenia. Jednak za życia był bardzo tajemniczym i ekscentrycznym człowiekiem, więc również zagadki które zostawił każdej z dziewczyn, wcale nie będą łatwe do rozszyfrowania. Pa Salt napisał do każdej z nich list ze wskazówkami, które prowadzą je w różne części świata. Maja już powróciła ze swojej podróży z Brazylii, teraz czas na rudowłosą Ally, która dowiaduje się, że z pochodzenia jest Norweżką. Pewne tragiczne wydarzenie w jej życiu spowoduje, że jedynym ratunkiem stanie się podróż do Oslo (dawnej Christianii) i odkrywanie historii Anny Landvik. 

          Norwegia to kraj kojarzący się z zimnem i mroźną scenerią, a jednak mogła się w niej rozegrać trudna historia pełna pasji i namiętności. To jest zdecydowanie zasługa Riley, której magiczne pióro jest w stanie stworzyć niepowtarzalne i wspaniałe opowieści. Tym razem przedstawiła nam historię prostej wieśniaczki o anielskim głosie, która na szczęście została odkryta przez profesjonalistów i mogła zachwycać swoim głosem oraz zdolnościami aktorskimi szersze grono widzów oraz mężczyzny bogato urodzonego, jednak sprzeciwiającego się ojcu i podążającego za własnymi marzeniami - graniem w orkiestrze. Tych dwoje ludzi spotkało się i pokochało od pierwszego wejrzenia, mimo przeciwności losu. Ich dzieje odkrywałam z wypiekami na twarzy, mimo że autorka wciąż przypominała, że za oknem hula mroźny wiatr i sypie śnieg. W tło ich trudnej historii miłosnej autorka wplotła oczywiście prawdziwe postacie i wydarzenia. Tym razem postawiła na sławy związane z muzyką i literaturą. Losy przodków Ally bezpośrednio związała z kompozytorem Edvardem Griegiem oraz dramatopisarzem Henrykiem Ibsenem, którzy wspólnie stworzyli sztukę teatralną pt. "Peer Gynt" - Ibsen jest twórcą dramatu, natomiast Grieg stworzył do niego muzykę. Aby jeszcze bardziej zbliżyć się do wydarzeń opisanych w książce, polecam odsłuchać dzieło "Poranek" z "Peer Gynta", bo jest to piękny utwór i znany, choć dopiero dzięki tej książce odkryłam jego nazwę. Nie obyło się również bez zaskoczenia związanego z prawdziwą tożsamością przodków Ally, co długo było trzymane w tajemnicy. 

          Jednak historia rozgrywająca się we współczesności nie odbiega ani trochę od opowieści sprzed około 130 lat. Ally w odróżnieniu od najstarszej Mai jest energiczna, pewna siebie i optymistycznie nastawiona do życia. Jednak śmierć ukochanego ojca, z którym łączyła ją pasja do żeglarstwa trochę przygasi jej temperament, aż do momentu, gdy zaczyna odkrywać historię jej przodkini - Anny. Poznaliśmy też nieco lepiej cechy osobowości pozostałych dziewczyn, które będą bohaterkami swoich własnych historii w kolejnych częściach. Jestem pełna podziwu dla pani Lucindy, że potrafi stworzyć tyle różnych charakterów i dopasować do nich nadzwyczaj ciekawe historie, które w żadnym etapie nie nudzą czytelnika. Robi to w sposób niezwykle naturalny i subtelny, jakby miała w głowie całe obrazy i wystarczyłoby tylko przelać je na papier. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że skonstruowanie fabuły, która w pewien sposób będzie się ciągnęła przez siedem tomów to nie lada wyzwanie i konieczność analizowania wcześniejszych zapisów, zwłaszcza podczas dialogów sióstr, aby nie popełnić żadnego błędu. Jednak czytając prozę pani Riley, wydaje się jakby to było bardzo proste - lekkość jej pióra i wspaniała wyobraźnia zachwycają mnie za każdym razem. Te fakty i urywki wydarzeń, które poznaliśmy o Ally za sprawą narracji Mai, tutaj zostały idealnie dopracowane i rozwinięte. Chronologia wydarzeń została zachowana, nie ma mowy o żadnych błędach i niedopatrzeniach w tej kwestii. Ale niczego innego się nie spodziewałam - perfekcja pani Lucindy została znów potwierdzona. Każdy rozdział tej książki to mistrzostwo, każdy dialog ma znaczenie, każde zdanie jest złotem. Ta powieść dla wielbicieli literatury jest tym samym, czym jest najwspanialsza melodia dla pasjonatów muzyki - każde zdanie wywołuje emocje, tak jak w muzyce czyni to każdy takt. Tajemnica adopcji córek nadal nie została odkryta, choć pojawiło się kilka nowych wskazówek, które zamiast zaspokoić ciekawość, wzbudzają ją jeszcze bardziej. Ta zagadka skłoniła mnie do przeszukania internetu w celu uzyskania dodatkowych informacji o Plejadach. Okazuje się, że to nie tylko gromada gwiazd, ale Siedem Sióstr o tych samych imionach mają również nawiązanie do mitologii greckiej i są córkami Atlasa oraz Plejone (Pa Salt to anagram tych dwóch słów). Fascynujące jest również to, że autorka w swoich nawiązaniach do mitologii greckiej, nadała naszym współczesnym bohaterkom niektóre cechy charakteru mitycznych Sióstr. Alkione jest opisywana jako opiekunka Morza Śródziemnego (a Ally jest przecież żeglarką) oraz ma zdolności przywódcze, a Maja tak właśnie opisała Ally - jako osobę, która gdy się pojawia przejmuje "ster" i podejmuje decyzje. Również historia miłosna Alkione ma pewne podobieństwa z miłością Ally do Theo. Jest to kolejny świetny pomysł na dopracowanie fabuły, aby była nie tylko ciekawa, ale żeby nie można było się od niej oderwać, co w swej oryginalności i pomysłowości jest po prostu perfekcyjne. 
        
PODSUMOWUJĄC...

          Z jednej stronie bardzo się cieszę, że przede mną jeszcze aż pięć tomów tej magicznej serii, bo odkrywanie historii sprzed lat wraz z bohaterkami jest niezwykle interesujące, ale z drugiej strony chęć poznania odpowiedzi na pytania tj. kim jest siódma siostra i czy w ogóle istnieje, dlaczego Pa Salt wybrał akurat te dziewczynki do adopcji i nadał im imiona gromady gwiazd o nazwie Plejady, jest ogromna! Pozostało mi już tylko czekanie na kolejną powieść, tym razem o Star, która zabierze nas w podróż do Anglii - do edwardiańskiego Londynu i na dzikie tereny Kumbrii...



Seria "Siedem Sióstr"

Siedem Sióstr                                    Siostra Burzy

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu

piątek, 16 czerwca 2017

234# Przyjaciółki - Agata Przybyłek, Natalia Sońska (RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!)






Tytuł: Przyjaciółki
Autor: Agata Przybyłek, Natalia Sońska (pochodzenie: Polska)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania:  czerwiec 2017
Liczba stron: 336
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 7+/10



WSTĘPNIE...

        Agata Przybyłek oraz Natalia Sońska to nazwiska znane większości czytelniczek tzw. literatury kobiecej. Ja miałam przyjemność zapoznać się z jedną powieścią pt. "Obudź się, Kopciuszku" autorstwa pani Natalii, którą wspominam bardzo miło. Twórczość pani Agaty jest wciąż przede mną, jednak lektura "Przyjaciółek" dała mi pewną namiastkę jej możliwości twórczych. 


TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          Anna i Lucyna są przyjaciółkami od czasów studiów. Odkąd się poznały na uniwersyteckim korytarzu, poczuły wyjątkową więź między sobą, która utrzymuje się od kilku lat. Anna ma męża Kamila, którego praca marynarza wymaga spędzania dużej ilości czasu poza domem, na morzu, natomiast Anna zostaje w domu sama z malutką córeczką. Podczas jednej z wypraw statek, na którym znajduje się Kamil zostaje napadnięty przez Somalijczyków i mimo że mężczyzna wraca do domu praktycznie bez szwanku, jego zachowanie diametralnie się zmienia. Lucyna wraz z mężem Piotrem prowadzi restaurację, jednak od dawna marzy jej się praca fotografa. Mimo, że jest w szczęśliwym związku, czuje, że brakuje jej czegoś w życiu. Dzięki pomocy przyjaciela Piotra, dostaje propozycję pracy ze słynnym blogerem, który zamierza wydać przewodnik podróżniczy o Toskanii i potrzebuje fotografa do zrobienia zdjęć. Dla Lucyny jest to szansa na zdobycie cennego doświadczenia, jednak w gorących włoskich klimatach wszystko wymyka się spod kontroli. Przyjaciółki muszą zadać sobie pytanie: co jest dla nich najważniejsze w życiu?

           Napisanie książki we dwie osoby jest według mnie trudną sztuką. Takiego zadania podjęły się jednak dwie pisarki słynące z literatury kobiecej - Agata Przybyłek oraz Natalia Sońska. I muszę przyznać, że spisały się bardzo dobrze. Stworzyły opowieść o dwóch przyjaciółkach, do których w jednym momencie zawitał sztorm - w sensie dosłownym i w przenośni, wprowadzając w ich życie chaos i dramaty w szczęśliwych dotąd małżeństwach. Jedna z nich pragnie, aby jej relacje z mężem znowu były takie same, jak dawniej i za wszelką cenę stara się walczyć o szczęście u boku ukochanego mężczyzny, natomiast druga na własne życzenie oddala się od swojego oddanego i kochającego męża nie doceniając szczęścia, jakie ją spotkało. Ta sytuacja wywołuje konflikt pomiędzy przyjaciółkami, które do tej pory nigdy się nie kłóciły. Obie historie są ciekawe i żadnej z nich nie zamierzam faworyzować. Różnią się od siebie całkowicie, zresztą tak jak kobiety, których dotyczą. Anna wydaje się być delikatną osobą, oddaną matką i kochającą żoną, która jednak musi być twarda ze względu na ciągłą samotność i tęsknotę za ukochanym mężczyzną. Jest stanowcza i zdecydowanie wie, na czym jej przede wszystkim zależy, dlatego gdy w jej życie wkradają się poważne problemy, ona ze wszystkich sił stara się im sprostać. Ludmiła natomiast jest trochę marzycielką i osobą, która nie do końca wie, czego chce od życia. Niby ma wspaniałego męża, którego kocha, pracę niewymagającą wysiłku ani stresu, ale jednak wciąż jej czegoś brakuje, marzy o zmianie. Bardziej polubiłam Annę, gdyż jej chart ducha i chęć walki o własne szczęście imponują, jednak starałam się również zrozumieć Ludmiłę. Uczucia, które w sobie tłumimy nie zawsze są takie, jakie chcielibyśmy żeby były, jednak nie mamy na nie wpływu. Można się oszukiwać przez jakiś czas, jednak jaki to ma sens? Przecież i tak w końcu wyjdą na powierzchnię. Ludmiła popełniła wielki błąd i zapłaciła za niego ogromną cenę, jednak czuję, że w jej życiu w końcu wszystko się ułoży. Natomiast Annie życie dało lekką nauczkę, żeby nie zapominała o tym, jak kruche jest szczęście i jak łatwo można je stracić, nawet gdy mocno się o coś walczy. Nikt nie może przewidzieć wydarzeń, które mogą zmienić nasze życie diametralnie. Lekkim zaskoczeniem dla mnie było zakończenie, gdyż spodziewałam się całkowitego happy-endu w obu historiach, jednak autorki zaskoczyły mnie dosyć smutną końcówką dla jednej z nich... Jednak jest to plusem, bo w powieściach obyczajowych/dramatach zakończenie raczej rzadko zaskakuje. A zdziwienie czytelnika to najlepsze pochlebstwo dla pisarza.


PODSUMOWUJĄC...
          
         "Przyjaciółki" to realistyczna, niepozbawiona dramatów historia o dwóch połączonych silną więzią kobietach, które starają się wspierać wzajemnie w życiowych trudnościach. Ta wzruszająca książka opowiada o dojrzałej przyjaźni, która przetrwa nawet największy sztorm.


czwartek, 8 czerwca 2017

233# Alcatraz kontra Bibliotekarze. Kości Skryby - Brandon Sanderson

"Biblioteka Aleksandryjska to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w Ciszlandach, lordzie Smedry - ciągnęła Draulin. - Większość zwyczajnych Bibliotekarzy jedynie zabije cię lub uwięzi. Kustosze z Aleksandrii jednak odbiorą ci duszę."





Tytuł: Kości Skryby
Autor: Brandon Sanderson (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: IUVI
Seria: Alcatraz kontra Bibliotekarze, tom 2
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 320
Forma: własna
Moja ocena - 8/10


WSTĘPNIE...

         Pierwszy tom z serii o Alcatrazie Smedrym pt. "Piasek Raszida" tak mnie zachwycił i wciągnął, że przeczytałam go w jeden dzień nie mogąc oderwać się od przygód 13-letniego chłopca. Na szczęście dostałam możliwość przeczytania dalszych jego losów w kontynuacji pt. "Kości Skryby". 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          Życie Alcatraza Smedry'ego uległo diametralnej zmianie przed trzema miesiącami, gdy na progu jego domu pojawił się dziadek Smedry, którego do tej pory chłopiec nie znał. Wówczas dowiedział się, że żyje w kraju pod panowaniem złych Bibliotekarzy, którzy mamią umysły ludzi, a tak naprawdę urodził się w jednym z Wolnych Królestw - w Nalhalli, gdzie Bibliotekarze jeszcze nie dotarli. Jego umiejętność psucia wszystkiego w około okazała się być bardzo wyjątkowym darem, a nie utrapieniem, jak zawsze myślał. Teraz razem z przyjaciółką Bastylią udają się do Biblioteki Aleksandryjskiej, którą władają jedni z najgorszych kustoszy na świecie, aby pomóc dziadkowi oraz ojcu, którego Alcatraz jeszcze do niedawna uważał za zmarłego...

          Największą zaletą tej powieści jest narracja. Pierwszoosobowe relacjonowanie wydarzeń zawsze wyzwala więcej emocji w czytelniku, gdyż łatwiej jest się wczuć w myśli narratora, jednak Sanderson wyprowadził narrację pierwszoosobową na całkiem inny poziom. Alcatraz jest zabawny, mimo że wszystko mówi na poważnie, ma ogromny dystans do siebie, gdyż uważa, że wcale nie jest miłym chłopcem, lecz na każdym kroku kłamie i oszukuje i najlepiej w nic mu nie wierzyć. Jego utrapieniem od zawsze było psucie wszystkiego, jednak w jego świecie jest to ogromny talent. Choć jeszcze ciekawszym wydaje się umiejętność... spóźniania się. Chyba dobrze jest się spóźnić na kulkę z pistoletu zmierzającą w naszym kierunku, prawda? Taki własnie dar otrzymał dziadek Alcatraza, dzięki któremu uniknął wielu ran oraz oszukał śmierć wielokrotnie. Starszy pan Smedry to w ogóle jedna z ciekawszych postaci w książce. W tej części jednak poznajemy wielu nowych bohaterów, fabuła idzie do przodu i cała historia, również ta związana z pochodzeniem głównego bohatera, zaczyna nabierać konkretnych kształtów. 


Poczucie humoru w Alcatrazie jest bardzo dziwaczne i oryginalne. Ta historia nie byłaby aż taka ciekawa, gdyby nie główny bohater. Sanderson wyraźnie nie powstrzymuje niczego, co stworzy się w jego głowie jeśli chodzi o ten 
szczególny styl humoru. Brandon ma niesamowitą wyobraźnię, on bawi się pisaniem. Mam wrażenie, że pisał co mu ślina na język przyniosła, nie zastanawiając się długo nad treścią, co jednak dało zdumiewające efekty. Bardzo dobrze jest się czasem oderwać od trudnych książek i sięgnąć po twórczość tak wielkiego pisarza i śmiać się do rozpuku podczas kilkugodzinnej lektury. Nie mam pojęcia, jakie odczucia mają dzieci po przeczytaniu tej książki, jednak ja, jako dorosła osoba ubawiłam się niezmiernie. I jak małe dziecko ekscytowałam się czytając opisy tych wszystkich magicznych przedmiotów, np. soczewek okulatora, samolotu w kształcie smoka, pragnąc takie posiadać na własność...
        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Nie czytajcie tej serii od drugiej części, bo to bardzo nie spodobałoby się Brandonowi Sandersonowi (a właściwie Alcatrazowi Smedry'emu, który przecież pisze pod pseudonimem). Polecam zacząć od pierwszego tomu, aby nie ominęła was dobra zabawa z prozą Sandersona oraz żeby mu nie podpaść... Bo pisarze to podobno lubią znęcać się nad czytelnikami! 

Alcatraz kontra Bibliotekarze

Piasek Raszida                                      Kości Skryby

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Podsumowanie miesiąca - maj 2017

Czas na książkowe podsumowanie piątego miesiąca roku 2017. W maju przeczytałam jedną książkę mniej niż w kwietniu, bo 8 (-1).

Książki przeze mnie przeczytane to:

1. Zakładnik - Przemysław Borkowski
2. Prom - Ove Løgmansbø 
3. Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Oryginalny scenariusz - J.K. Rowling
4. Mroczna toń - A.J. Banner
5. Dziewczę z sadu - Lucy Maud Montgomery
6. Będziesz tam? - Guillaume Musso
7. Światło nie może zgasnąć - Diane Chamberlain
8. Listy do Pałacu - Jorge Díaz 





Przeczytałam: 3 thrillery, 1 fantasy, 2 romanse, 1 dramat, 1 społeczno-obyczajową w dawnych czasach.

Literatura pod względem narodowości autora:
- 2 książki z literatury polskiej
- 1 książka z literatury brytyjskiej
- 2 książki z literatury amerykańskiej
- 1 książka z literatury kanadyjskiej
1 książka z literatury francuskiej
- 1 książka z literatury hiszpańskiej

Przeczytałam 4 książki z własnej kolekcji i 4 e-booki.

Mam 281 (+0) obserwatorów bloga i 364 (+0) obserwatorów profilu. Ponad 180 150 (+7 350) osób odwiedziło mojego bloga. Średnia na dzień to 237 wyświetleń.

piątek, 2 czerwca 2017

232# Światło nie może zgasnąć - Diane Chamberlain (RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!)




Tytuł: Światło nie może zgasnąć
Autor: Diane Chamberlain (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: czerwiec 2017
Liczba stron: 584
Forma: e-book
Moja ocena - 8+/10



WSTĘPNIE...
          Diane Chamberlain to moja ulubiona autorka pisząca dramaty, dlatego każda jej książka pojawiająca się na polskim rynku wydawniczym to dla mnie pozycja obowiązkowa. "Światło nie może zgasnąć" jest jedną z pierwszych powieści autorki, więc tym bardziej byłam jej ciekawa. 

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          Małżeństwo Olivii i Paula od kilku miesięcy przechodzi kryzys, głównie za sprawą fascynacji Paula kobietą, o której pisał reportaż do gazety - Annie O'Neill. Pewnego świątecznego wieczora, gdy Olivia prawie kończy dyżur w szpitalu, na oddział ratunkowy trafia pacjentka z raną postrzałową. Olivia ze wszystkich sił próbuje ją ratować, jednak przegrywa walkę. Tym tragiczniejsze jest to, że kobietą okazuje się być Annie O'Neill, którą zauroczony jest jej mąż. Śmierć Annie wpływa na wiele osób - zrozpaczonego Aleca i jego dzieci, którzy uważali ją za idealną żonę i matkę, na Paula, któremu jej odejście łamie serce, Olivię, która z czasem stara się upodobnić do Annie i zrozumieć jej fenomen oraz wiele innych osób tzn. mieszkańców miasteczka, traktujących ją jak niemal świętą osobę. Ale czy naprawdę taka była? Z czasem na jaw wychodzą informacje, które w pewien sposób wpłyną na postrzeganie zmarłej przez niektóre osoby...

           Diane Chamberlain słynie z pisania mocnych dramatów i niekoniecznie typowych. Jej bohaterowie może i mają problemy, które mogłyby dotknąć każdego, jednak ona przedstawia je w jeszcze bardziej dramatycznych okolicznościach, mimo że same w sobie już są wstrząsające i traumatyczne, tworząc tym samym nietuzinkową fabułę. Tym razem pod lupę wzięła małżeństwo z problemami tzn. żona za dużo pracuje, a mąż jest zafascynowany inną kobietą. Typowe, prawda? Jednak gdy "ukochana" Paula trafia na stół operacyjny pod ręce Olivii, sytuacja staje się niezwykle skomplikowana, gdyż kobieta umiera. Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy Olivia zrobiła zdecydowanie wszystko co mogła, aby uratować kobietę? W końcu to przez nią jej małżeństwo się rozsypało. Zastanawiało to jej męża, męża Annie - Aleca oraz ją samą. Psychika bohaterów została wystawiona na wielka próbę, autorka po raz kolejny udowodniła, że jej wyobraźnia nie zna granic, a jej twórczość wciąż trzyma bardzo wysoki poziom. Chamberlain snuje absorbującą opowieść o romantycznej obsesji, zdradzie i rodzinnych problemach. W wielu częściach tej książki bardzo współczułam Olivii, która wręcz prosiła się o miłość własnego męża, a jego wręcz nienawidziłam za bezduszność. Jak można własnej żonie, którą się kiedyś mocno kochało mówić, że po poznaniu innej kobiety dopiero zrozumiał, czym jest miłość? Nie jestem pewna, czy Paul faktycznie kochał Annie, czy po prostu miał na jej punkcie obsesję i to ogromną. Zresztą nie tylko on - nawet Olivii udzieliła chęć naśladowania czynów wspaniałej Annie kochanej przez wszystkich, którzy ją poznali. Zresztą nie można jej się dziwić, bo na każdym kroku była porównywana do niej i to nie tylko przez Paula. Momentami miałam dosyć tego uwielbienia, zwłaszcza, jak się okazało wcale taka święta nie była. Była bardzo dobrą osobą - owszem, ale bez przesady, Olivia również jest bardzo dobrym człowiekiem, ale niestety przez długi czas musiała żyć w cieniu Annie. Kolejnymi osobami, które są bezpośrednio zaangażowane w dramat dotyczący śmierci O'Neill są jej dzieci, a przede wszystkim córka Lacey, która zdecydowanie najgorzej sobie radzi po śmierci ukochanej matki. Ze zdolnej uczennicy zmienia się w stwarzającą problemy nastolatkę, a jej ojciec bez pomocy żony nie może sobie z tym poradzić. 

          Nie można również nie wspomnieć o scenerii, która otacza całą tą ogromnie przytłaczającą historię. Akcja powieści rozgrywa się na Outer Banks tzn. w malowniczym zakątku Karoliny Północnej. Słoneczna wyspa, piaszczyste plaże, malownicza latarnia, która ma tutaj swoją własną, bardzo ważną historię do opowiedzenia i która wpływa na życie praktycznie wszystkich bohaterów, którzy są zaangażowani w jej ratowanie, pozwala nam na chwilę oderwać się od cierpienia, które bije z kart powieści. Dzięki umiejscowieniu akcji właśnie w tak urokliwym miejscu, książka nabrała nieco innego klimatu, niż ten, do którego przyzwyczaiła mnie autorka. Tak się stało również za sprawą witraży tworzonych przez dwie bohaterki, bo moja wyobraźnia podsuwała mi bardzo piękne obrazy. Nad całą powieścią wisi artystyczna i ekspresyjna aura, mimo tragicznych wydarzeń w niej opisanych, a tajemnicza latarnia tylko dopełnia odczuwanie tego nastroju. "Światło nie może zgasnąć" to bardzo dobrze napisany dramat rodzinny z mocno zarysowanymi głównymi bohaterami. To niezwykle emocjonalna i szczera historia, którą Diane Chamberlain zamieniła wyjątkową opowieść o złożoności psychiki ludzkiej. 

PODSUMOWUJĄC...

          Bardzo dobra wiadomość jest taka, że nie jest to jedyna powieść o bohaterach z Kiss River - autorka stworzyła trylogię i miejmy nadzieję, że drugi tom zostanie niedługo wydany w Polsce, bo bardzo chciałabym dalej odkrywać sekrety latarni, sprawdzić co słychać u Olivii oraz rodziny O'Neillów.


       
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu