Strony

wtorek, 28 czerwca 2016

177# Niepokorne. Judyta - Agnieszka Wojdowicz



Tytuł: Niepokorne. Judyta
Autor: Agnieszka Wojdowicz (pochodzenie: Polska)
Seria: Niepokorne, tom 3
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania:  czerwiec 2016
Liczba stron: 412
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 9/10



WSTĘPNIE...

      To już moje trzecie spotkanie z niepokornymi przyjaciółkami z Krakowa i oczywiście znowu udane. Wielka szkoda, że to już zakończenie trylogii, bo bardzo zżyłam się ze wszystkimi bohaterkami.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...

          Od ostatnich wydarzeń mija kilka lat. Jest rok 1905, Judyta nadal mieszka we Wiedniu u boku Austriaka Maxa, jest matką sześcioletniej Hani, choć nigdy nie planowała nią być. Jednak mocno kocha córkę miłością, której nigdy by się po sobie nie spodziewała. Jednak jej związek z Maxem nie należy do najlepszych. Judyta widzi w nim wyłącznie przyjaciela, ojca jej dziecka i podporę, a nie wielką miłość. Czy Judyta ma jeszcze szansę na wielkie uczucie? Klara jest związana z Andrzejem i jest zaskoczona z jaką łatwością go pokochała. Jednak uparta i wyzwolona Klara nie chce ślubu, co wpływa na jej relacje z rodziną. Nadal tak samo zbuntowana, przeciwstawia się konwenansom i wykonuje niebezpieczne polityczne misje. Tylko dokąd ją to zaprowadzi? Eliza natomiast uzyskała długo wyczekiwany tytuł magistra farmacji i jest szczęśliwą żoną ukochanego Antona i matką dwójki dzieci. Czy to Elizie szczęście sprzyja najbardziej?

          Czasami współczułam Judycie, że jej życie skomplikowało się jeszcze bardziej niż zwykle, ale również byłam na nią momentami zdenerwowana. Jednak kobieta w jej wieku nie powinna już myśleć jak nastolatka o wielkiej i namiętnej miłości, ale przede wszystkim o tym, co będzie najlepsze dla jej córki. Ale czasami uwidaczniała się ta niegdyś bardzo romantyczna natura bohaterki, którą poznaliśmy przede wszystkim w pierwszej części. Dobrze jednak, że wróciła już do stabilności psychicznej. Najspokojniejszy okazał się wątek mojej ulubienicy Elizy. Naprawdę Eliza dostała od życia właśnie to, o czym zawsze marzyła - szczęśliwą rodzinę i miłość ukochanego mężczyzny. A historia Klary... ciężko cokolwiek o niej napisać. Z jednej strony część fabuły o niej była bardzo interesująca ze względu na szpiegowski wątek, do którego Klara nadawała się idealnie i myślę, że podczas II wojny światowej mogłaby być jedną z tych dzielnych łączniczek. Jednak z drugiej strony, nadal jestem w szoku po tym, jak potoczyły się jej losy.
Jak zawsze autorka pięknie ukazała urok jeszcze mocno wiejskiego Zakopanego, rozwijającego się Krakowa i tętniącego życiem Wiednia. Chciałoby się pojechać w każde z tych miejsc w pierwszych latach XX wieku. Wydarzenia historyczne i obyczajowe ponownie zostały przedstawione w subtelny sposób, tworząc jedynie tło dla życia bohaterów powieści. Język, którym posługuje się pani Wojdowicz wciąż zachwyca i jest po prostu piękny. Cała historia jest bardzo interesująca i czyta się ją z zapartym tchem. Bohaterki na szczęście nie zgubiły swoich indywidualnych cech charakteru i nadal borykają się z wieloma przeciwnościami losu - po swojemu. Aż do samego końca miałam nadzieję, ze Judycie i Klarze również wszystko się ułoży i po burzy wyjrzy słońce... Jednak, nie można mieć wszystkiego. W tym tomie fabuła najbardziej skupiła się na Judycie, której życie nie ułożyło się tak, jak wcześniej zaplanowała. Klara nigdy do końca nie wiedziała czego dokładnie chce, a dostała miłość, której się nie spodziewała. Właściwie to tylko Elizie udało się spełnić wszystkie marzenia i to jej najbardziej się poszczęściło, po wszystkich trudnościach, które ją spotkały.


        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Czy to naprawdę już koniec? To smutne, że nie spotkam się już na kawie z niepokornymi kobietami, które dzieliło tak wiele, i które tak bardzo różniły się od siebie, a łączyło przede wszystkim jedno - przyjaźń, która przetrwała lata. Dziękuję autorce za tę wspaniałą serię.


Trylogia Niepokorne
Eliza              Klara                Judyta


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu

poniedziałek, 20 czerwca 2016

176# Jedwabna opowieść - Kelli Estes




Tytuł: Jedwabna opowieść
Autor: Kelli Estes (pochodzenie: Stany Zjednoczone)
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: czerwiec 2016
Liczba stron: 432
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 8/10



WSTĘPNIE...

          Powieści toczące się dwutorowo, czyli w czasach współczesnych i kilkadziesiąt lat temu czytam bardzo często. Jednak nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek główna bohaterka w czytanych przeze mnie lekturach była Chinką. Czytałam wiele razy o Brytyjkach, Amerykankach, Włoszkach, Hiszpankach, a nawet o Tajce i Birmance, lecz o Chince do tej pory nie. Dlatego też byłam niezmiernie zaciekawiona tym orientalnym wątkiem.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     
         Inara to młoda kobieta, która dopiero skończyła studia i właśnie ma zacząć karierę zawodową. Jednak dowiaduje się o śmierci ukochanej niegdyś ciotki, która zostawiła jej w spadku posiadłość, w której Inara spędziła większość dzieciństwa. Dom znajduje się na malowniczej wyspie Orcas, w achipelagu San Juan. Bohaterka postanawia wybrać się tam z siostrą w celu sfinalizowania sprzedaży posiadłości, mimo bolesnych wspomnień z przeszłości. Jednak urok domu ponownie ją do siebie przekonuje i Inara głęboko zastanawia się, czy może jednak nie zamieszkać na wyspie i nie otworzyć hotelu butikowego. Jej decyzję przyspiesza znaleziony pod schodami kawałek orientalnego jedwabnego rękawa przedstawiający pewną tajemniczą scenę. Skąd chiński kawałek  materiału mógł wziąć się w domu należącym od pokoleń do białej rodziny Inary?
1886 rok, Seattle. Siedemnastoletnia Chinka Mei Lien mieszka w Stanach Zjednoczonych od urodzenia. Jednak wraz z innymi Chińczykami oraz jej ojcem i babką zostaje zmuszona do wejścia na pokład parowca płynącego do Chin. Jednak nie zna tamtego kraju, to Stany Zjednoczone uważa za dom. Na domiar złego na statku dowiaduje się, że rejs wcale nie zakończy się w Chinach, natomiast kapitan wszystkich pasażerów pozbędzie się wcześniej. Ojciec Mei Lien poznając tę straszną prawdę podejmuje decyzję, która zmieni życie Chinki na zawsze. Bohaterka pojawia się na wyspie Orcas, w archipelagu San Juan...


          Przyznam ze wstydem, że nie wiedziałam o tym, że rasizm w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku obejmował nie tylko Murzynów, ale również Chińczyków. Nie miałam pojęcia, jak byli traktowani. Z racji tego, że uwielbiam odkrywać różne fakty historyczne o których dotąd nie miałam pojęcia bardzo cieszę się, że autorka mi to umożliwiła. Dzięki niej odkryłam kolejny, choć bardzo smutny kawałek historii, którą zdecydowanie trzeba znać. Oprócz tego, że autorka przybliżyła mi spory kawałek prawdziwych wydarzeń, sprawiła również, że całą opowieść czytałam z ogromnym zainteresowaniem i przejęciem. Wraz z Inarą byłam ciekawa, co się stało, ze posiadłość McElroya została po kilku latach przejęta przez przodka Inary - Campbella? I dlaczego został w nim ukryty skrawek chińskiej szaty? Podoba mi się również fakt, że Mei Lien do końca swojego życia pozostała nieco tajemnicza i współczesna bohaterka nie dowiedziała się o niej wszystkiego. Jestem pod wielkim wrażeniem przygotowania się przez autorkę do przedstawionego w powieści tematu. Musiała dowiedzieć się tak wiele, przede wszystkim o kulturze chińskiej, a nawet o materiałach, z których budowało się domy w XIX wieku, więc wielki szacunek dla niej. To przygotowanie jest naprawdę widoczne, wydaje się, jakby autorka była ekspertem w tych dziedzinach, lecz z wywiadu umieszczonego pod koniec książki dowiadujemy się, że zajęło jej mnóstwo czasu odnalezienie i przyswojenie tej wiedzy. Jestem pełna podziwu i zadowolona, bo dzięki temu historia zyskała na autentyczności, a bohaterka Mei Lien jest przy tym bliższa sercu czytelnika. Kelli Estes, jak również wspomniała w wywiadzie, pokusiła się również o wplecenie kilku prawdziwych, istniejących ponad 100 lat temu osób, co sprawiło jej wiele radości. Mi również, bo uwielbiam takie smaczki w powieściach. Taka historia naprawdę mogła się wydarzyć...



PODSUMOWUJĄC...
          
          "Jedwabna opowieść" to rewelacyjnie skonstruowana fabuła, wyraziste i bardzo pozytywne bohaterki, a wszystko to zamyka otoczka historii Stanów Zjednoczonych XIX wieku. Oby więcej było takich książek, które nie tylko są wspaniałymi lekturami ze względu na wątki i bohaterów, ale również są skarbnicą wiedzy.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Kobiece

poniedziałek, 13 czerwca 2016

175# Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda - Lucyna Olejniczak (RECENZJA PRZEDPREMIEROWA)





Tytuł: Matylda
Autor: Lucyna Olejniczak (pochodzenie: Polska)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej, tom 3
Data wydania: czerwiec 2016
Liczba stron: 368
Forma: e-book
Moja ocena - 7/10

WSTĘPNIE...
         Czytałam już o losach Hanki, która umarła zdecydowanie przedwcześnie oraz Wiktorii, jej córki, której historię wchłaniałam z wypiekami na twarzy. Na szczęście autorka ulitowała się nade mną i nie zaprzestała opowieści na dwóch kobietach. Teraz mam przyjemność zapoznać się z kolejną bohaterką występującą już w "Wiktorii", jednak wtedy była tylko małą dziewczynką i to losy jej mamy były wtedy ważniejsze. Jednak teraz Matylda dorosła i opowie własną historię...

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     
         Jest już 1931 rok, Kraków. Matylda nie odziedziczyła charakteru po swojej spokojnej i poważnej matce. Jest krnąbrna, niespokojna i pełna marzeń, a największym z nich jest aktorstwo. Nie zamierza pójść w ślady matki i prowadzić apteki, jej pragnieniem jest występować na deskach teatru. Kiedy w końcu zyskuje taką szansę dzieje się coś tragicznego. Wiktoria ulega ciężkiemu wypadkowi, a Matylda dowiaduje się, że ukochany tato nie jest jej prawdziwym ojcem. Zaraz potem spotyka ją jeszcze większa tragedia, której wcale się nie spodziewała. Kiedy zaczynają ją spotykać dobre rzeczy klątwa znowu daje o sobie znać... 

          Po raz kolejny różne wydarzenia polityczne (np. ataki na żydowskie sklepy) wplecione zostały w fabułę jakby od niechcenia. Nie jest to sztuczne wplatanie ważnych wydarzeń z historii Polski, to są wzmianki rzucone mimochodem i dzięki temu jest to niesamowicie naturalne. Kraków, tak jak i inne miasta europejskie zmienia się i nowocześnieje. Kobiety stają się odważniejsze i pewniejsze siebie. Jednak sytuacja polityczna jest nieciekawa, ciągle słychać wzmianki o nadchodzącej kolejnej wojnie... Jednak Matylda niespecjalnie się nimi przejmuje, jest zakochana i patrzy na świat przez różowe okulary, dopóki pewne wydarzenia nie sprowadzą jej na ziemię. Tym razem pojawił się również wątek kryminalny dotyczący rodzącego się handlu żywym towarem za granicę, a mianowicie wschodzącymi aktorkami, które były zwodzone przez znanego reżysera, a później okrutnie wykorzystywane. Świat jest nowocześniejszy, ale przez to i bardziej niebezpieczny...
Szkoda tylko, że Matyldzie nie udało się wyjechać do Paryża, bo chętnie powróciłabym tam razem z kolejną bohaterką z ulicy Grodzkiej. Zdecydowanie brakowało mi przyjaciółki Wiktorii, francuski Ivonne, wyzwolonej i nowoczesnej malarki, którą bardzo polubiłam w poprzednim tomie. Przyjaciółka Matyldy, Mela niestety nie za bardzo przypadła mi do gustu. 
Matylda, jak wcześniej Wiktoria ma do pokonania wiele przeciwności losu. Jednak nie radzi sobie z nimi, tak jak matka - odważnie. Matylda raczej ucieka od problemów, nie bierze ich "na barki", jak Wiktoria. Wiktorię polubiłam zdecydowanie bardziej, ale autorka skonstruowała tę postać w taki sposób, że trudno będzie ją przebić. 
        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Ale jak można było zakończyć w takim momencie? Przecież to nie może być koniec! Na pewno pani Olejniczak ma w planach dalsze losy Matyldy, bo nie wygląda mi to na koniec jej historii. Losy kolejnej kobiety z ulicy Grodzkiej są zdecydowanie ciekawe i warte przeczytania, jednak ocena jest niższa, niż w przypadku "Wiktorii", bo tym razem zabrakło mi nieco magicznej aury Apteki pod Moździerzem. Jednak niecierpliwie czekam na kontynuację!


Seria Kobiety z ulicy Grodzkiej
Hanka              Wiktoria               Matylda


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu

środa, 8 czerwca 2016

Podsumowanie miesiąca - maj 2016

Czas na książkowe podsumowanie kolejnego miesiąca. W maju zdecydowanie była poprawa w stosunku do miesięcy od początku roku, bo przeczytałam aż 9 książek, czyli 5 więcej niż w styczniu, lutym, marcu i kwietniu. Łącznie - 3502 stron, około 113 strony dziennie.

Książki przeze mnie przeczytane to:

1. Niebezpieczne kłamstwa - Becca Fitzpatrick
2. Czekoladowe pragnienie - Care Santos 
3. Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes
4. Futbol jeszcze bardziej obnażony - Anonimowy piłkarz
5. W słusznej sprawie - Diane Chamberlain
6. Zamki na piasku - Chris Bohjalian
7. Dzieci kartografa - Sarah McCoy
8. Ostatni wieczór - Sarra Manning
9. Ruiny przeszłości - Chis Bohjalian




 

Przeczytałam: 2 społeczno-obyczajowe w dawnych czasach, 3 wojenne, 2 dramaty, 1 dramat młodzieżowy, 1 sportową.

Literatura pod względem narodowości autora:
- 5 książek z literatury amerykańskiej
- 2 książki z literatury brytyjskiej
- 1 książka z literatury hiszpańskiej

Przeczytałam 6 książek z własnej kolekcji i 3 e-booki.

Mam 244 (0) obserwatorów bloga i 331 (+4) obserwatorów profilu. Ponad 112750 (+2500) osób odwiedziło mojego bloga. Średnia na dzień to 80 wyświetleń. 

sobota, 4 czerwca 2016

174# W cieniu tajemnic - Anne Jacobs




Tytuł: W cieniu tajemnic
Autor: Anne Jacobs (pochodzenie: Niemcy)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: maj 2016
Liczba stron: 744
Forma: e-book
Moja ocena - 8/10

WSTĘPNIE...
         Ostatnio odkryłam świetną serię o arystokratycznej rodzinie - Rutherford Park. Jednak chyba szczęście coś mi dopisuje, bo krótko po odkryciu tamtej serii zauważyłam zapowiedź książki "W cieniu tajemnic" Anne Jacobs i w końcu po kilku tygodniach oczekiwania trafiła ona do mnie! Tak o to po raz kolejny zagłębiłam się w świat wyższych sfer i ich służby na początku XX wieku.

TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
     
         Przenosimy się do Niemiec, do Augsburga jesienią 1913 roku. Marie jest sierotą, która zostaje ona wysłana do dworu do pracy jako pomoc kuchenna. Już na samym początku poznajemy całą gamę postaci: od służących do państwa. Oczywiście jest lokaj/szofer Robert, gospodyni Schmalzler, pokojówka Maria Jordan, kucharka Brunnemayer, młodsza pokojówka Auguste i wiele innych służących. Rodzina Melzer składa się z państwa - Alicii i Johanna, dwóch córek Katheriny (Kitty) i Elizabeth (Lisy) oraz syna Paula. Rodzina Melzer jest właścicielem zakładów włókienniczych znajdujących się nieopodal posiadłości. Początkowo Marie czuje się źle w nowym miejscu, jednak gdy zaczyna się nią interesować syn państwa, a młodsza córka Kitty traktuje ją jako przyjaciółkę, Marie coraz bardziej cieszy się z pracy w wielkim domu. Ma również do rozwiązania zagadkę swojego pochodzenia, które zdaje się mieć dużo wspólnego z rodziną Melzer. Odkrywa w sobie niezwykły dar do malowania obrazów, co z kolei wiąże się z jej matką.

          To bohaterowie są zdecydowanie największym plusem w tej powieści. Każda postać w tej książce ma swój własny styl, własną małą historię i jest to absolutnie wiarygodne i życiowe. Każdy z bohaterów odczuwa wiele emocji związanych z innymi osobami: niechęć, nienawiść, miłość, współczucie, czy gniew. Jedni są spokojni, melancholijni i wszystko odczuwają dwa razy mocniej niż reszta (jak na przykład Kitty), a inni są pełni zawiści, zazdrości i ciągle mącą w fabule i w życiu innych bohaterów (np. Elizabeth, czy Augusta). Każdy ma własne lęki i obawy oraz nadzieje i marzenia. Sytuacja polityczna w Europie w okresie przed I wojną światową była jedynie poruszona i nie odgrywała dużej roli w życiu bohaterów. Nie jest to typowa książka historyczna, bo chodziło w niej o coś innego. Fabuła skupiła się zdecydowanie na codziennych problemach arystokracji oraz służby. Państwo przeżywało głównie problemy związane z dziedzictwem, dobrym małżeństwem, reputacją i sztywnymi zasadami, które były wielokrotnie łamane, natomiast służba miała bardziej przyziemne problemy - duża ilość pracy, zmęczenie. Tak jak i w Downton Abbey, tak i tutaj służba zbierała się na dole, przy stole w kuchni aby poplotkować o swoich chlebodawcach. W tym momencie od razu wyobrażałam sobie kuchnię w Downton Abbey i toczące się w niej dyskusje.
Nigdy się znudzą mi się książki o XX-wiecznej arystokracji, jeżeli wszystkie będą napisane w tak dobrym stylu, jak "W cieniu tajemnic". Nie zabrakło tu niczego: barwnych postaci, sekretów skrywanych po kątach, zazdrosnego rodzeństwa, wielkich zakazanych miłości, intryg mających doprowadzić do rozstania różnych bohaterów. Cieszę się, że tym razem akcja rozgrywała się w Niemczech, a nie w Wielkiej Brytanii, jak to zazwyczaj ma miejsce w powieściach tego typu.

        
PODSUMOWUJĄC...
          
          Podobno jest już napisana kontynuacja serii, a nawet dwie części. Mam wielką nadzieję, że Wydawnictwo Prószyński i S-ka podejmie się tłumaczenia również dwóch następnych tomów, bo zbyt wiele nierozwiązanych spraw zostało pod koniec pierwszego tomu. Bardzo chętnie wrócę po raz kolejny do losów rodziny Melzer i ich służby. Zwłaszcza, że zbliża się wojna...

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu