Od dawna marzyłem, by stworzyć świat, który mógłbym modelować, ale jakoś nie mogłem się do tego zabrać. Aż prawdziwym impulsem okazała się być historia filmowego Van Helsinga, facet miał kuszę – moja ulubiona broń dystansowa – potrafił świetnie walczyć, był inteligentny i znał się na kobietach, choć przyznam, że z tym ostatnim niezbyt mi się udało, ale wiedziałem, że najpierw stworzę bohatera obdarzonego takimi cechami, dodatkowo uzbroję go w miecze i wyślę do walki. To był stopniowy proces, i tak najpierw powstał szkic głównej postaci, dopiero później dobudowałem do niego zarys świata, w którym ta postać mogłaby się swobodnie poruszać.
2. Czy lubi Pan nie tylko pisać o magicznym świecie fantasy, ale również czytać książki z tego gatunku?
Oczywiście, tego i nawet kilku innych gatunków, ale o wiele bardziej lubię pisać. Ze mną nie jest tak łatwo, rzadko kiedy potrafię przeczytać książkę jednym tchem od deski do deski, nie dlatego, że historia jest nieciekawa, wręcz przeciwnie, zwykle bardzo dobra, co powoduje, że ogarnia mnie nieodparta chęć przelania swych emocji na ekran komputera i zwyczajnie przerywam czytanie.
Oczywiście, tego i nawet kilku innych gatunków, ale o wiele bardziej lubię pisać. Ze mną nie jest tak łatwo, rzadko kiedy potrafię przeczytać książkę jednym tchem od deski do deski, nie dlatego, że historia jest nieciekawa, wręcz przeciwnie, zwykle bardzo dobra, co powoduje, że ogarnia mnie nieodparta chęć przelania swych emocji na ekran komputera i zwyczajnie przerywam czytanie.
3. Czy wzorował się Pan na jakimś sławnym pisarzu powieści fantasy? Na Tolkienie, Sapkowskim?
Odkąd pamiętam inspirował mnie Tolkien, to On po raz pierwszy wprowadził mnie do świata fantastyki i pokazał jego magię. Na zawsze pozostanie dla mnie bezapelacyjnym Mistrzem tego gatunku. Jednak niewątpliwie z biegiem czasu również Pan Andrzej Sapkowski, jak i George R.R. Martin stali się dla mnie bardzo ważnymi twórcami, od których czerpałem lekcje budowania bogatego świata, który mógłby kiedyś również zacząć żyć własnym życiem:)
4. Do której z bohaterek lub bohaterów ma Pan największy sentyment? Do Bengerna, Anxetii, Herbolta, czy może do jeszcze jakiejś innej?
Chyba nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Każda z głównych postaci symbolizuje jakiś aspekt mojego życia, każda z nich jest w jakimś sensie mi bliska, gdyż reprezentuje cząstkę mnie, lub zwyczajnie budzi wspomnienia z okresem, w którym powoływałem ją do życia. Zdradzę, że jest w książce jeszcze jedna postać, zła, którą darzę szczególną sympatią, ale potraktuję to jako zagadkę.
5. Nurtuje mnie jedna myśl dotycząca Bengerna... jakim bohaterem tak naprawdę jest? Dobrym, czy złym?
Nie jest ani zły do szpiku kości, ani też krystalicznie biały. Myślę, że Bengern reprezentuje szeroką gamę odcieni szarości, jak każdy z moich bohaterów, w jakimś stopniu. Głównie chodzi o to, aby starać się poszukiwać dobra tam gdzie inni dopatrują się tylko czarnych chmur, do poszukiwania ukrytego dobra w Bengernie, jak i w życiu realnym zachęcam, każdego czytelnika:)
6. Mam słabość do mapek fantastycznych krain, gdyż mogę wtedy dosłownie śledzić wędrówkę bohaterów. Czy ma Pan może w planach stworzenie mapki wykreowanego przez Pana uniwersum?
Taka mapka, choć niekompletna i wymagająca odświeżenia, już istnieje, osobiście twierdzę, że marny ze mnie szkicownik więc przy wstępnej fazie tworzenia pomagał mi wujek, który aktualnie nie ma wolnej chwili, by pomóc w jej dokończeniu. Jeżeli tylko znajdzie się czas albo utalentowany wolontariusz, to pełna mapka ukazałaby się szybko.
7. Czy któryś z bohaterów przypomina w jakimś sensie Pana lub bliskie osoby?
Przypuszczam, że jest niewiele głównych postaci, na których cechy, poglądy, zachowania i historie mają znikomy wpływ osobowość i doświadczenia autora. Idąc tym tropem jestem pewien, że bohaterowie „Nocnego Sępa”, to w dużej mierze zlepek moich dobrych, jak i złych cech, z dodatkiem tych dla nich odrębnych, jednak gdybym miał się utożsamić konkretnie z którąś z postaci, to zapewne byłby nią Bengern.
8. Gdyby powstała ekranizacja Pana powieści, kto zagrałby główne role najważniejszych bohaterów?
Gdyby tak się stało i to mnie poproszono o dobór głównej obsady, to po dłuższej oscylacji między wieloma świetnymi aktorami/aktorkami do odegrania roli Bengerna, Anxetii, Herbolta i Świta zaprosiłbym kolejno Jareda Leto, Emily Blunt, Raya Stevensona i Madsa Mikkelsena.
9. Czy pisząc książkę ukrywał Pan ten fakt przed bliskimi, czy może potrzebował Pan ich wsparcia przy jej tworzeniu?
10. Ile czasu trwało znalezienie wydawnictwa chętnego do wydania Pana powieści?
O wiele krócej niż sądziłem, ku mojemu zdziwieniu dłużej się wahałem, czy to dobry moment by podzielić się książką. Wilk nie okazał się być aż taki straszny, bowiem z pośród wielu wydawnictw jakie przeglądałem „Białe Pióro” było pierwszym, któremu zdecydowałem się wysłać plik z powieścią. Nie byłem pewien, czy mój utwór spotka się z aprobatą, ale Wydawnictwo okazało się być przychylne, za co jestem wdzięczny:)
11. I jeszcze jedno pytanie na koniec. Jakieś konkretne plany literackie na najbliższy czas? Czy kolejna książka jest w trakcie tworzenia, czy na razie robi Pan sobie przerwę?
Oczywiście chciałbym kontynuować historię „Nocnego Sępa”, ale póki co mam tylko urywki kolejnej części, a reszta czeka grzecznie w głowie na moment kiedy będę miał chwilę, by ją spisać. Równolegle z „Nocnym Sępem” pisałem wiersze o wojenno-nostalgicznej tematyce, do pełnego tomiku brakuje mi jeszcze kilka strof, więc myślę, że zrobię sobie mały odpoczynek od prozy i dokończę liryki.
***
Bardzo dziękuję Panu Wojciechowi za możliwość przeprowadzenia wywiadu i zaspokojenie mojej ciekawości. Jestem wdzięczna za bardzo rozbudowane i ciekawe odpowiedzi. Teraz nic, tylko czekać na premierę "Nocnego Sępa"! Kto jeszcze nie może się doczekać?
Ja sobie daję radę z czekaniem :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię "Zwiadowców", więc może się kiedyś i na to skuszę :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Gratuluję wywiadu :)
OdpowiedzUsuńO tak, każdy chyba kocha Van Helsinga :D A co do mapek, czasem stwierdzam, że w opowieściach fantastycznych powinien to być obowiązek. Zawsze dla mnie jest to ogromny plus. Zauważam również tendencję, że Autorzy nie czytają tak dużo książek, ale to chyba domena blogerów, którzy naginają średnią :D
OdpowiedzUsuńO, podzielam uwielbienie i zapatrywanie się w Tolkiena i Martina. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry