Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Data wydania: lipiec 2015
ISBN: 9788310129598
Liczba stron: 480
Forma: moja własna biblioteczka
Forma: moja własna biblioteczka
Moja ocena - 7/10
WSTĘPNIE...
Jak tylko zobaczyłam zwiastun filmu "Z dala od zgiełku" z Carey Mulligan w roli głównej od razu zapragnęłam obejrzeć ten film. I wtedy przeczytałam, że produkcja powstała na podstawie powieści Thomasa Hardy'ego pod tym samym tytułem. O autorze słyszałam za sprawą "Tess D'Urbervilles", choć książki nigdy nie czytałam. I pomimo lekkiego strachu co też ta XIX wieczna powieść mi przyniesie postanowiłam oczywiście najpierw zapoznać się z literacką historią, a dopiero później ekranową.
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
Betsaba Everdene jest młodą kobietą, mieszkającą w XIX-wiecznej Anglii, która nagle po śmierci wujka dziedziczy jego farmę. Jest to dość niespotykane, by kobieta zarządzała całym gospodarstwem. Betsaba jest bardzo śliczną dziewczyną, a do tego majętną, więc oczywiście nie brakuje jej adoratorów. Pierwszym z nich jest farmer Gabriel Oak (któremu kibicowałam najbardziej ze wszystkich panów), który z dobrze prosperującego farmera staje się zwykłym pasterzem przez wypadek, który spotkał jego owce. Początkowo to on jest lepszą partią niż główna bohaterka, jednak po stracie większości owiec nie ma nic do zaoferowania Betsabie, bo staje się biednym pasterzem. William Boldwood jest właścicielem dużego gospodarstwa sąsiadującego z farmą panny Everdene. Jednak William jest raczej ponurym i za starym jegomościem, aby mógł sobą zainteresować młoda kobietę. Natomiast zdecydowanie czarować płeć piękną potrafi Franciszek Troy - żołnierz, sierżant, który oczarował już wiele pięknych niewiast, w tym również naszą bohaterkę. Jak zakończy się historia miłosna młodej farmerki?
Thomas Hardy to XIX wieczny pisarz, więc spodziewałam się, że język powieści nie będzie łatwy i do końca współczesny. Jednak oryginał angielski i tak pewnie jest trudniejszy w odbiorze niż nasz polski przekład. To dobrze, bo ja jednak nie przepadam za trudnym słownictwem typu Jane Austen. Autor stosuje naprawdę wiele przeróżnych środków stylistycznych: od bardzo złożonych epitetów do wymyślnych porównań i przenośni. Niestety, ale czasem nie do końca rozumiałam te wszystkie zabiegi. Słownictwo jest naprawdę piękne, jednak momentami opisy krajobrazów, przyrody, czy pogody trochę mi się dłużyły i nużyły. Autor zdecydowanie nadawałby się na poetę, bo pięknie potrafi opisywać uczucia, a wiersze nie zawsze są do końca zrozumiałe dla odbiorców. Jednak wydaje mi się, że czasem warto sięgnąć po mniej zrozumiałą i nie koniecznie współczesną książkę, żeby przekonać się, jak to naprawdę kiedyś było z perspektywy osoby, która naprawdę żyła w tamtych czasach, a nie tylko je opisuje.
Jednak pomimo dość trudnego języka urzekła mnie sama historia. Książka momentami mnie naprawdę bawiła. Nie wiem, czy taki był zamysł autora, czy po prostu zabawne według mnie sytuacje tak wyglądały w XIX wieku. Bo nie zapominajmy, że dla autora akcja powieści "Z dala od zgiełku" działa się we współczesności. Bawiły mnie również czasem rozterki głównej bohaterki, choć nie powinny, bo takie kiedyś panowały zwyczaje i takie miały panny problemy.
PODSUMOWUJĄC...
Polecam głównie miłośniczkom romansów typu Jane Austen oraz uwielbiającym klasykę. Takie osoby nie powinny być zawiedzione. A dla czytelników wolących bardziej współczesne realia również polecam przeczytać, po to aby poznać coś nowego i oderwać się od współczesnej codzienności.
Od początku bardzo chciałam przeczytać tę powieść, ale teraz to już zupełnie mnie przekonałaś i zachęciłaś. Na taką romantyczną, "delikatną" historię, klasykę, mam teraz ochotę:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dałabym radę przebrnąć przez te wszystkie opisy, ale rzeczywiście warto przeczytać książkę, która została napisana przez autora, który żył w tamtych czasach.
OdpowiedzUsuńNa początku bardzo chciałam przeczytać, ale czytam dość sprzeczne opinie i sama nie wiem... Pewnie kiedyś się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Bardzo lubię Jane Austen i takie klimaty. Hardy'ego czytałam "Powrót na wrzosowisko" i nawet mnie wciągnęło, choć historia sielanką nie była a i słownictwo było dość trudne w odbiorze. Kiedyś się pewnie skuszę.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią zapoznam się z tą książką. Również gdy zobaczyłam zwiastun filmu bardzo chciałam to obejrzeć obejrzeć gdy dowiedziałam się że powstał na podstawie książki wiedziałam że to najpierw z nią muszę się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńO, na pewno się skuszę na książkę, a później na film - to jak najbardziej moje klimaty :D
OdpowiedzUsuńJak zapewne wiesz, że fanką klasyki nie jestem, więc raczej nie moja działka, ale co tam raz można spróbować :)
OdpowiedzUsuńJednak to nie do końca moje klimaty, dobrze się stało, że odpuściłam sobie tę powieść. Jednak będę polecać koleżankom, które lubią Austen i na pewno kupię tę powieść do biblioteki.
OdpowiedzUsuńLiteratura brytyjska, XIX wiek :) zapowiada się interesująco, coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJane Austen jeszcze nie czytałam, ale książka mnie zaintrygowała... Przyciąga mnie XIX wiek, który uwielbiam. ^_^ Zapewne kiedyś przeczytam. ^_^
OdpowiedzUsuńLubię tę powieść, chociaż już dawno miałam z nią do czynienia, może w niedługim czasie ją sobie odświeżę, sądzę, że warto po nią znowu sięgnąć :>
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Książka jest na mojej liście absolutnych must have & read, więc cieszę się, że przypadła Ci do gustu. Po tylu superlatywach nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zakupić, pochłonąć i pokochać ;)
OdpowiedzUsuńDoceniam klasyki i zapewne ta książka ma swoją dużą wartość, ale byłam ostatnio w kinie na ekranizacji i załamałam się grą aktorów. Fatalny film moim zdaniem, który niestety odrzucił mnie od książki. A jeszcze niedawno miałam wielką ochotę ją przeczytać...:-)
OdpowiedzUsuńTo ja chyba podziękuję, bo książek na kanwie klasyki w taki upał nie dam rady przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam na nią chętkę od momentu pierwszych zapowiedzi i coś czuję, że winę za to ponosi okładka ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiłam się tą książką za sprawą zwiastuna jej ekranizacji ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Jane Austen! Do tego zwiastun ekranizacji mnie zaczarował, więc chętnie sięgnę po pierwowzór :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
chyba jednak tym razem to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/
Widziałam film i po książkę raczej nie sięgnę
OdpowiedzUsuńA ja chcę zacząć uzupełniać swoje braki jeśli chodzi o klasykę, więc tytuł książki sobie zapiszę ;)
OdpowiedzUsuńMój urlop się skończył. Przepraszam, że mnie tak dawno nie było u Ciebie. Pozdrawiam ;)
Wszyscy zachęcają do przeczytania tej książki :) Muszę ją wpisać na swoją listę ;)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja! Dokładnie takie wiadomości o lekturze, jakich potrzebowałam.
OdpowiedzUsuńOd kiedy obejrzałam zwiastun, również zapragnęłam obejrzeć film. I tak samo, jak Ty, gdy dotarłam do informacji o tym, że jest to ekranizacja, postanowiłam dotrzeć do książki. Na razie mi się to nie udało, ale wszystko przede mną. Nie obejrzę filmu, póki nie przeczytam książki (zawsze tak robię, gdy podejrzewam, że i jedno, i drugie może być rewelacyjne).
Bardzo Ci dziękuję, że napisałaś o języku, w jakim skonstruowana została powieść. Dla mnie rozbudowane epitety i ogólnie wysoki poziom stylu to coś, za czym bardzo tęsknię od czasów "Lolity" Nabokova. Dlatego jestem już przekonana, że książka mnie nie zawiedzie i tylko zaostrzyłaś mój apetyt.
Serdecznie pozdrawiam!
Oglądałam film i podobał mi się, więc i książkę przeczytam, a pewnie także inne powieści tego autora :) Ale to za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńJa za to uwielbiam te opisy specyficzne dla autorów piszących klasykę, uwielbiam ten refleksyjny wydźwięk utworu, plus - jestem fanką Jane Austen, więc podejrzewam, że ta książka może mi się bardzo spodobać. Bardzo chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry