"Żydzi ze swoją kulturą, wykształceniem i całą swoją defetystyczną literaturą stali nam na drodze. Myślący lud nie pozwoli sobą kierować."
Tytuł: Marlene
Autor: Hanni Münzer (pochodzenie: Niemcy)
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: marzec 2017
Liczba stron: 552
Forma: własna
Moja ocena - 8+/10
WSTĘPNIE...
"Miłość w czasach zagłady" pamiętam do tej pory, co oznacza, że książka była bardzo dobra i zapada w pamięć. Kontynuacji się nie spodziewałam, dlatego byłam bardzo zdziwiona, gdy zobaczyłam okładkę "Marlene" Hanni Münzer, która ma wiele cech wspólnych z okładką poprzedniej powieści tej autorki. Historia dzieje się w czasach Debory, ta postać jest wspominana, jednak nie patrzcie na nią tylko jak na kontynuację. "Marlene" to zupełnie inna historia, o zupełnie innej bohaterce...
TROCHĘ O FABULE I MOICH PRZEMYŚLENIACH...
Marlene poznajemy w chwili, gdy jest już staruszką. Mieszka w Krakowie wraz ze swoim synem Noahem, jego żoną Oliwią oraz córką Klaudią. Po śmierci swojej przyjaciółki postanawia napisać autobiografię, jednak chce aby została ona wydana dopiero po tym, jak i ona pożegna się z życiem. Czuje, że powinna podzielić się ze światem swoją historią. A zdecydowanie ma o czym pisać. Jej młodość przypadła na okrutne czasy II wojny światowej. Marlene jest Niemką, jednak od samego początku potrafi dojrzeć okrucieństwo, do którego namawiał Adolf Hitler. Kobieta nie pozostaje obojętna i dołącza do ruchu oporu, aby położyć temu kres. Akcja powieści zabiera nas do roku 1944, do Warszawy, gdzie przygotowywana jest akcja powstańcza. Jednak los miesza jej szyki - trafia do jednego z najgorszych obozów koncentracyjnych w Polsce, do Auschwitz. Tam doznaje ogromnego okrucieństwa, ale czuje również coś, o czym myślała, że już nigdy nie będzie dane jej poczuć - miłość...
Byłam nieco zaskoczona stylem autorki, gdyż bardzo różnił się od tego w poprzedniej książce. Jak nawet wspomniałam w recenzji, w pierwszym tomie autorka trochę jakby oceniała bohaterów, albo wyjaśniała ich zachowanie, natomiast w przypadku "Marlene" odeszła jakby od tego i zastosowała klasyczną narrację. Nie jestem w stanie powiedzieć, jaki był cel zmiany tego stylu, jednak nie wpłynęło to w żaden sposób na moją ocenę - obie formy uważam za równie udane. Jakkolwiek by mnie zainteresowała historia Debory, uważam że opowieść jej przyjaciółki jest nieco ciekawsza. Niemiecka baronessa pochodząca z szacownej, poważanej rodziny, której jedyny obowiązek powinien sprowadzać się do bycia dobrą żoną i rodzenia dzieci, okazuje się od samego początku być przeciwna reżimowi i mało tego - buntuje się i przechodzi na przeciwną stronę, to na pewno postać nietuzinkowa. I taka właśnie Marlene, a właściwie Anna von Dürkheim jest. Niezwykła odwaga, całkowite oddanie się życiu w partyzantce i odporność na ogromny stres, jakim jest ukrywanie własnych przekonań to cechy charakteru prawdziwej bohaterki. Jak jeszcze dodamy do tego wszystkie okropności, jakie musiała znieść aby przetrwać np. ślub z nazistą, sypianie z wrogiem, ciągłe gwałty, czy pobyt w obozie koncentracyjnym to wychodzi nam całkiem przyzwoita powieść wojenna. Powiem nawet więcej - dzięki dodatkom wprowadzonym przez Hanni Münzer (mam tutaj na myśli krótkie rozdziały zatytułowane jako "Odpryski wojny") historia wydaje się bardziej autentyczna. W jednej chwili czytamy o zmyślonych losach, zmyślonej postaci, żeby za chwilę poznać tzw. suche fakty, np. liczbę ofiar, czy wypowiedzi nazistów albo po prostu różne cytaty związane z tematyką powieści. To nas od razu stawia do pionu i przypomina, że Marlene mogła naprawdę przeżyć te wszystkie dramaty. A nawet jeśli jedna osoba nie doświadczyła na swojej skórze tych wszystkich okropności, to mnóstwo ludzi odczuwało je pojedynczo. Dodatkowo jestem zaskoczona, że został rozwiązany jeden tajemniczy wątek z "Miłości w czasach zagłady" i to w naprawdę ciekawy sposób! Myślę, że fanów poprzedniej książki autorki zainteresuje to na tyle, że zdecydują się sięgnąć po kontynuację. Postać wykreowana przez Hanni Münzer pokazuje, że nie tylko we Francji, czy w Polsce można było spotkać walczące kobiety, ale również niektóre Niemki przyczyniły się do zakończenia II wojny światowej. Ludzie są różni to jakiej są narodowości, czy wyznania nie przesądza o tym, jakimi są osobami.
PODSUMOWUJĄC...
"Marlene" to bardzo mocny obraz okrucieństwa człowieka wobec człowieka w wojennych realiach. Z każdej kartki wyzierała rozpacz poległych, ale również apel o to, aby społeczeństwo nie musiało już przechodzić takiego bestialstwa, jakim jest wojna. Książka pokazuje również, jak wielki wpływ ma propaganda na sterowanie umysłem ludzkim.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu
Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki:)
OdpowiedzUsuńKsiążka, która porusza trudny temat. Coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, chociaż nie wiem jakbym się w niej odnalazła. Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńPropaganda z pewnością jest dobrym środkiem manipulacji. Książkę chętnie przeczytam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńLubię taką tematykę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Pierwszy tom przypadł mi do gustu, więc chętnie ten też przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale bardzo mnie zaintrygowała swoją tematyką. Zatem zapisuje sobie jej tytuł do mojej listy ''chciejek''.
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie dla mnie, co prawda nie czytałam jeszcze pierwszego tomu, ale teraz będę miała podwójną motywację, aby oddać się z uwagą tym historiom. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Brzmi zachęcająco. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł :) jak już skończę urządzać swój kącik to czytania to chętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńOj, za mocna ta pozycja teraz dla mnie, potrzebuję czegoś lżejszego, co poprawi mój nastrój po zawirowaniach w mym życiu.
OdpowiedzUsuńOho, czekam na premierę <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ciekawa lektura, ale na razie muszę odpuścić, bo wydaje się trochę za mocna, a chwilowo odpoczywam od takich tytułów.
OdpowiedzUsuńSama się nie skusze, ale podeślę przyjaciółce, bo to jej klimaty :)
OdpowiedzUsuńUnikam książek o tematyce obozowej czy wojennej
OdpowiedzUsuń